Finał lepiej zaczęli Chorwaci. Szeroko rozstawieni Luka Modrić oraz Ivan Rakitić zdominowali Francuzów. Ci zaczęli bojaźliwie, schowani za podwójną gardą. Długo to "Vetreni" wydawali się bliżsi zdobycia gola, ale do siatki Danijela Subasicia piłkę skierował Mario Mandzukić. Pech, nieszczęście. Był to pierwszy w historii finałów mundiali gol samobójczy. Napastnik Juventusu Turyn przeskoczył rywali w polu karnym, zdjął piłkę na niesamowitej wysokości, ale ta odbiła się tak nieszczęśliwie, że zaskoczyła bramkarza Chorwatów.
Chorwaci przyzwyczaili już swoich fanów - to oni pierwsi tracą gola. Tym razem zareagowali jednak jak w starciu z Duńczykami. Rzucili się do przodu i już po kilku minutach Hugo Llorisa pokonał Ivan Perisić. Skrzydłowy Interu Mediolan potwierdził, że jest w życiowej formie. Fantastycznie przyjął piłkę, minął rywali i mocnym uderzeniem nie dał szans golkiperowi Francuzów.
Ostatnie słowo przed przerwą należało jednak do niemrawych Francuzów. Trójkolorowi mieli furę szczęścia. Przypadkowe zagranie ręką w polu karnym, interwencja VAR i Antoine Griezmann z rzutu karnego dał prowadzenie Francji.
Czy Chorwaci będą jeszcze mieli siły na odpowiedź?
