Putin w ten sposób sympatii świata chyba nie zyskał. Na mundialu widać go było rzadko albo wcale. Gdy grała Rosja, wysyłał Dmitrija Miedwiediewa. Pojawił się dopiero na spotkaniu finałowym. Gdy doszło do wręczania medali, akurat głowy największego państwa świata nie mogło zabraknąć.
Niestety, wyszło mu raczej słabo. Chciał pokazać ludzką twarz, wyszedł na gbura i chama. Prezydent Chorwacji, ubrana tylko w piłkarską koszulkę "Vetrenich", zmuszona była moknąć na deszczu, w momencie gdy stojący obok Putin schował się za pokaźnym parasolem! Mógł wyjść na dżentelmena, wyszedł na faceta zupełnie oderwanego od rzeczywistości.
Cóż, chyba nie po to Rosjanie wydali furę pieniędzy na nowiuteńkie stadiony - tak bardzo zmienili się, żeby kibice z całego świata czuli się jak u siebie w domu - żeby ostatecznie zaliczyć taką wpadkę wizerunkową.
Przyznacie, nic głupszego już dawno nie widzieliście, prawda? Tyle dobrego, że zmokła nie tylko pani Kolinda Grabar-Kitarović. Pan prezydent Francji, Emmanuel Macron, jednym barkiem znalazł się w zasięgu parasola, drugi niestety wystawiony został na obficie padający deszcz.