Mecz w Podgoricy miał być jednym z najtrudniejszych w tych eliminacjach bynajmniej nie z powodu klasy sportowej rywala, a gorącej atmosfery, jaką na trybunach potrafią zwykle zorganizować miejscowi fani. To właśnie tam punkty traciły tak silne zespoły jak Anglia czy Szwecja, a i Polacy nie zdołali wygrać wyjazdowego starcia z Czarnogórą w eliminacjach do mundialu w 2014 roku.
I od początku kibice byli faktycznie dwunastym zawodnikiem gospodarzy. Ci w pierwszej połowie postawili zdecydowanie na defensywę i to przyniosło zamierzony efekt. Z zagęszczonym środkiem pola nie radziła sobie trójka pomocników biało-czerwonych, czyli Karol Linetty, Piotr Zieliński i Krzysztof Mączyński. O ile ten ostatni odpowiadał raczej za destrukcję, tak dwaj pierwsi nie potrafili znaleźć dokładnym podaniem Roberta Lewandowskiego lub skrzydłowych. Sam snajper Bayernu Monachium też był bardzo dokładnie kryty, a momentami mocno poniewierany. Jednak jeden z fauli na nim okazał się kluczowym momentem spotkania. "Lewy" został powalony przed polem karnym przez Stefana Savicia, a dla niego w ostatnim czasie rzut wolny z takiej odległości to gol niemal tak pewny, jak z rzutu karnego. Po kapitalnym uderzeniu nad murem piłka wpadła do siatki tuż przy słupku i na przerwę schodziliśmy prowadząc.
Niestety w drugiej połowie spełniły się obawy kibiców biało-czerwonych, bo nasi piłkarze z minuty na minutę byli coraz mocniej zdekoncentrowani. A rywale to zauważyli i złapali wiatr w żagle. Choć trzeba szczerze przyznać, że już po godzinie mogło być po meczu. Wtedy jednak Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek nie wykorzystali dwóch stuprocentowych sytuacji w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund. Mogło być 0:2, a po chwili było już 1:1, bo bramkę zdobył Stefan Mugosa. Czarnogórcy się rozkręcili, kibice dopingowali z coraz większym zapałem, a Polacy nie mogli wrócić do odpowiedniego rytmu. Słabiutko prezentowały się skrzydła - niewidoczni byli Jakub Błaszczykowski i Kamil Grosicki - odnaleźć się wciąż nie mógł Zieliński. Obudził się jednak w najważniejszym momencie. W 82. minucie posłał genialną prostopadłą piłkę do Łukasza Piszczka, ten świetnie podłączył się do akcji, wszedł w tempo w pole karne i pięknym lobem nie dał szans bramkarzowi rywali. W końcówce było jeszcze sporo nerwów, ale ostatecznie udało się wywalczyć bardzo ważne trzy punkty.
Jakby tego było mało w drugim spotkaniu grupy "E" Rumunia - Dania padł najlepszy dla Polaków wynik - bezbramkowy remis. A on z kolei oznacza, że podopieczni Adama Nawałki mają nad wciąż drugą w tabeli Czarnogórą już sześć punktów przewagi! Czyżby w ten sposób otworzyła się bramka na autostradę na mundial w Rosji? Miejmy nadzieję, że tak.
CZARNOGÓRA - POLSKA 1:2
Bramki: Stefan Mugosa 63 - Robert Lewandowski 40, Łukasz Piszczek 82
Żółte kartki: Stefan Savić, Stefan Mugosa, Marko Vesović, Aleksandar Sofranac - Kamil Glik
Czarnogóra: Bozović - Marusić (92. Vucinić), Savić, Sofranac, Stojković - Vesović, Vukcević, Scekić (86. Djordjević), Kojasević (81. Ivanić) - Beciraj, Mugosa
Polska: Fabiański - Piszczek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk - Mączyński (92. Cionek), Linetty (78. Teodorczyk) - Błaszczykowski, Zieliński, Grosicki (95. Peszko) - Lewandowski