Cóż to był za mecz. Duńczycy przed meczem zapowiadali, że zagrają o zwycięstwo. Że znowu są mocni i potrafią zdominować rywala. Nasi pozostawali ostrożni. Po remisie z Kazachstanem margines błędu został zminimalizowany. Biało-czerwoni musieli wygrać, bo inaczej już po dwóch seriach gier ich sytuacja mogła się okazać bliska beznadziejnej.
Dania zaczęła mocno. Simon Kjaer, Andreas Christensen i Jannik Vestergaard rozgrywali kolejne ataki pozycyjne, a wpływ na grę próbował też mieć Christian Eriksen. Nasi czekali. Adam Nawałka pozostawał jednak spokojny, tym bardziej, że jego wybory kadrowe okazały sie trafione. Od pierwszych minut Thiago Cionek pozostawał murem nie do przebicia dla snajperów duńskiego zespołu, a w strefie środkowej sporo zamieszania wprowadził Piotr Zieliński. To biegający po skrzydle, to znowu szukający kombinacji w środku.
Prawdziwi bohaterowie byli jednak inni. Pierwszy, oczywisty. Robert Lewandowski miał się przełamać i zrobił to w stylu dostępnym dla nielicznych. Trzykrotnie pokonał Kaspera Schmeichela i zwłaszcza przy trzecim goli pokazał, że jest prawdopodobnie najlepszym napastnikiem świata. Długie podanie, obrońca na plecach, zastawienie, start, odejście na kilku metrach, zejście w pole karne, wreszcie strzał. A później gol. Euforia. PGE Narodowy eksplodował, tym bardziej, że sytuację nakręcał elektryczny Kamil Grosicki. Turbo Grosik zrobił biało-czerwonym dwa pierwsze gole i momentami Peter Ankersen mógł tylko bezradnie spoglądać na plecy asa Rennes, który wręcz fruwał pomiędzy liniami. Raz środkową, raz końcową.
Polacy prowadzili, Polacy byli pewni zwycięstwa. Był początek drugiej połowy, boisko opuścił już lekko kontuzjowany Arkadiusz Milik, a Duńczycy wydawali się szukać sposobu, jak zapaść się pod ziemię. I wtedy nasi pokazali drugą twarz. Tą gorszą. Najpierw Kamil Glik w niegroźnej sytuacji przelobował Łukasza Fabiańskiego, zaraz potem krycie zgubił Łukasz Piszczek, a zawodnicy Hareide kolejny raz ruszyli do przodu. Tyle że na więcej nie pozwolili już Polacy.
Polacy, którzy w grupie eliminacyjnej wydają się mieć, jak dotychczas, tylko jednego rywala. Siebie. Bo do tej pory to nie przeciwnicy robili nam krzywdę. W drugim kolejnym meczu próbujemy zrobić ją sobie sami.
Polska - Dania 2:0
Bramki: Lewandowski 20, 36 (k), 48 - Glik 49 (s), Poulsen 70
Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek, Thiago Cionek, Kamil Glik, Artur Jędrzejczyk - Jakub Błaszczykowski (88. Sławomir Peszko), Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki (74. Maciej Rybus) - Arkadiusz Milik (46. Karol Linetty), Robert Lewandowski
Dania: Kasper Schmeichel - Simon Kjaer, Andreas Christensen, Jannik Vestergaard - William Kvist, Pierre Hojbjerg, Peter Ankersen, Riza Durmisi, Christian Eriksen - Viktor Fischer (75. Pione Sisto), Nicolai Joergensen (46. Yussuf Poulsen)