- Łatwo nie było, ale odnieśliście ważne zwycięstwo na trudnym terenie.
Robert Lewandowski: - Zrobiliśmy mały, ale trudny krok do przodu. Ale musimy sobie też powiedzieć, że nie zagraliśmy perfekcyjnie. Takie są jednak mecze eliminacyjne na wyjazdach. Czasami trzeba wymęczyć, wybiegać, wywalczyć to zwycięstwo. I ostatecznie być o tę jedną bramkę lepszą drużyną. W miarę kontrolowaliśmy przebieg spotkania. OK, może zemściło się na nas zmarnowanie dobrych sytuacji, straciliśmy gola na 1:1 i zrobiło się gorąco. Tak to jest, jak nie podwyższy się prowadzenia, to ciężko jest utrzymywać to 1:0. Ale na szczęście udało nam się jeszcze strzelić na 2:1 i utrzymać ten wynik do końca.
- Zostały jakieś ślady po tym brutalnym ataku Savicia w pierwszej połowie?
- Na szczęście nic wielkiego się nie stało. Widziałem, że atakuje mnie wyprostowaną nogą i w ostatniej chwili trochę się cofnąłem. Chwilę noga pobolała, ale wiedziałem, że to dla mnie dobra okazja. Dawno nie udało nam się w reprezentacji strzelić gola z wolnego. Fajnie, że jest kolejny element gry, w którym jesteśmy groźni dla przeciwnika.
- Jak to się stało, że nie wykorzystaliście z Łukaszem Piszczkiem dwóch rewelacyjnych sytuacji?
- Sam nie wiem (śmiech). W pierwszej sytuacji uderzyłem piłkę za lekko, z czuba. A w drugiej Łukasz trafił w bramkarza. Ale na szczęście to nieważne, bo Łukaszowi udało się potem strzelić na 2:1.
- Atmosfera na trybunach wam przeszkadzała, czy pomagała?
- Spodziewałem się, że będzie goręcej. Może emocje Czarnogórców ostudził padający deszcz, a może szybko strzelona przez nas bramka? A naszych kibiców naprawdę było słychać, dlatego podziękowaliśmy im za doping. Czuliśmy ich wsparcie i jesteśmy za to wdzięczni.
- Odskoczyliście rywalom na sześć punktów, to spora zaliczka.
- Tak, ale ona nam tak naprawdę nic nie daje. Następny mecz z Rumunią może być nawet cięższy niż ten na wyjeździe. Jeszcze tego awansu nie mamy, do tego daleka droga. Im szybciej sobie grę na mundialu załatwimy, tym lepiej. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w dobrej pozycji, ale teraz nic łatwo nam nie przyjdzie.