„Super Express”: - Jak pan ocenia dotychczasowe występy Belgii na mundialu?
Roger Lukaku: - W każdym meczu coś pokazali, w każdym udowodnili, że zasługują, aby zostać na mundialu do końca. No a mecz z Brazylią... Mam nadzieję, że za jakiś czas będziemy mówić o tym spotkaniu jak o przełomie w historii belgijskiej piłki. Francja zbudowała się, pokonując Argentynę i do meczu z Urugwajem przystąpiła pewna siebie. Chciałbym, aby tak samo było z Belgią. Żeby mecz z Brazylią był bazą do budowy czegoś wielkiego. Nie bójmy się powiedzieć wprost: To ten czas! To ten moment! Belgia ma szansę zostać mistrzem świata, to dla tej generacji najważniejszy moment w karierze. W 1986 roku też byliśmy w półfinale, ale tam czekała Argentyna z Maradoną. Oni byli dla nas za mocni, więc wtedy nikt nie był rozczarowany porażką. Teraz jest inaczej. Belgia jest na tyle mocna, żeby wygrać mistrzostwa. Nikt tu nad nikim aż tak nie dominuje jak wtedy dominowała Argentyna. Nie chcę powiedzieć „teraz albo nigdy”, ale to naprawdę idealny moment, żeby wygrać. Za cztery lata niektórzy nasi zawodnicy będą już po 30-tce...
- Pański syn strzelił już cztery gole. Jest pan zadowolony czy wymaga pan jeszcze więcej?
- Romelu jest taki, że sam wymaga od siebie więcej i więcej. Cztery gole to bardzo dobry rezultat. Wprawdzie w dwóch ostatnich meczach nie trafiał, ale to nie koniec świata. Dobro drużyny przede wszystkim. Zostały mu dwa mecze, jeśli będzie miał okazje strzeleckie, to powalczy o koronę.
- Kiedyś powiedział pan, że syn może pobić transferowy rekord świata, należący do Neymara. To ile teraz jest wart?
- Ciężko mi podać konkretną sumę, ale proszę pokojarzyć fakty i samemu obliczyć: Romelu ma 25 lat, strzela regularnie po ponad 20 goli w bardzo silnej lidze, jest najskuteczniejszym strzelcem w historii kadry Belgii, w Rosji strzelił już 4 bramki. Skoro za 33-letniego Ronaldo ktoś podobno ma zapłacić ponad 100 mln euro, a mój syn jest 8 lat młodszy, to łatwo to obliczyć. W futbolu to idzie bardzo szybko. Moim zdaniem niedługo będziemy świadkami transferów za 300, 400 milionów euro.
- Romelu imponuje nie tylko świetną grą i skutecznością, ale i tym, że zna dużo języków. Ile dokładnie?
- Sześć. Zna niderlandzki, bo w takim otoczeniu się wychował. Francuskiego i lingala, czyli dialektu kongijskiego, nauczył się w domu. Angielski poznał w szkole i wyszlifował grając w Anglii, a hiszpański i portugalski opanował poprzez korespondencyjne kursy. Powiem szczerze, że zawsze miał łatwość jeśli chodzi o naukę.
- Jose Mourinho powiedział kiedyś, że Romelu ma bardzo mądrych rodziców. To prawda, że zablokował pan kiedyś jego transfer z Anderlechtu, chcąc, aby najpierw skończył szkołę?
- Prawda. Powiedziałem mu: przynieś mi dyplom do domu, a wtedy możesz odejść do jakiego klubu zechcesz. Skończył marketing, jestem z tego dumny. Dyplom to dyplom. Z karierą piłkarską bywa różnie, nie każdemu się udaje, więc przypilnowałem, aby nie zaniedbał szkoły.
- Syn nie kryje się też ze swoją wiarą, codziennie czyta Biblię, w 2014 roku udał się na pielgrzymkę do Lourdes… Wiarę wyniósł z domu, czy poszedł własną drogą?
- Wyniósł z domu. Od zawsze byliśmy bardzo religijną rodziną. Modlitwa i wizyta w kościele to był obowiązek.
- Czytałem też, że nie lubi nocnych klubów, mówiąc że nawet w słowie „nightclub” jest coś diabelskiego…
- (śmiech) Ma 25 lat, nie będę mówił w tym względzie za niego. Skoro uważa, że nocne kluby nie są dla niego, to… jego sprawa.
- Niedawno Romelu udzielił wywiadu, w którym mówił o ciężkim dzieciństwie i potwornej biedzie w jakiej się wychował. Domyślam się, że mogło się to panu nie spodobać...
- Ten wywiad bardzo mi się nie podobał! Dzwonią do mnie dziennikarze z wielu krajów i pytają czy faktycznie było tak źle. Nie chcę robić teraz zamieszania, ale natychmiast po mundialu udzielę wywiadu na ten temat, bo tak tego nie mogę zostawić. Pana też zapraszam, niech pan zadzwoni. Wtedy pozna pan moją wersję.
- Na koniec krótkie pytanie o Polskę...
- Kiedyś fascynowała mnie gra Zbigniewa Bońka, bardzo lubiłem jego styl gry. A mundial w Rosji? Nie wiem dlaczego, mając tak dobrych piłkarzy, przeszliście obok mistrzostw świata. To dla mnie duże zaskoczenie i domyślam się, że teraz to pytanie numer jeden w Polsce: Co się stało? Tym bardziej, że ta wasza grupa przecież wcale nie była taka silna...