Pierwsza połowa była męczarnią. Nie tylko niemieckich piłkarzy, ale wszystkich, którzy zdecydowali się oglądać to spotkanie. Niemcy grali wolno i na stojąco, jakby mieli jakąś gwarancję, że piłka sama wpadnie do koreańskiej bramki. Timo Werner i Leon Goretzka przy każdym zagraniu dokonywali złych wyborów, Mesut Oezil zapadł się pod ziemię, a Toni Kroos z Samim Khedirą notowali dziwnie dużo strat.
Przed przerwą to Koreańczycy byli bliżej gola. Prowadzenie mogli objąć po błędzie Manuela Neuera, który wypluł przed siebie piłkę i w ostatniej chwili wygarnął ją przed Hueng-min Sonem. Gwiazdor reprezentacji Korei Południowej jeszcze dwukrotnie mógł pokonać bramkarza rywali, ale zbyt często stawiał na siłę, a nie precyzję. Jego uderzenia lądowały poza bramkę Niemców.
Niewiele drgnęło w grze niemieckiego zespołu po zmianie stron. Na dobrą sprawę piłkarze Joachima Loewa stworzyli jedną dobrą sytuację, po której strzelał Leon Goretzka, a świetnie interweniował Cho. Poza tym sporo było gry na stojąco, "człapania" z piłką i bez piłki.
Do momentu strzelenia bramki przez Szwedów w meczu z Meksykami Niemcy mieli awans. Po trafieniach "Trzech Koron" mistrzowie z 2014 roku potrzebowali zaledwie jednego gola. W środowy wieczór nie potrafili ani razu trafić do bramki Koreańczyków. Ich forma była obrazem nędzy i rozpaczy. W końcówce Niemcy zaryzykowali i stracili dwie bramki. Każdą w kuriozalnych okolicznościach. Przy golu Kima asystował Toni Kroos, a Son skierował piłkę do pustej bramki, bo Manuel Neuer był na połowie rywala.
Porażka i odpadnięcie Niemców to, jak na razie, największa sensacja tych mistrzostw!