Messi brał sterydy? Lekarz piłkarza odpowiada. VIDEOBLOGI SE: Piotr Koźmiński

2018-01-02 12:04

Dziś Leo Messi (30 l.) uważany jest za jednego z najlepszych, a może nawet najlepszego piłkarza w historii piłki. Nie byłoby jednak tak wielkiej kariery gdyby nie kuracja, której został poddany 10-letni wtedy Messi. Człowiekiem, który uratował piłkarskiego boga był doktor Diego Schwarztein (54 l.). Specjalnie dla odbiorców vloga rozmawiałem z tym argentyńskim endokrynologiem. W szczegółach opowiedział mi jak wyglądało leczenie gwiazdora Barcelony i dlaczego nazywa idiotą każdego kto twierdzi, że był to przy okazji rodzaj dopingu.

Piotr Koźmiński VIDEOBLOG: Rozmowa z lekarzem Messiego. Hormon wzrostu, ponad tysiąc zastrzyków i doping?

Jeden przypadek na dwadzieścia tysięcy

Kiedy Messi do mnie trafił, miał 10 lat i zaledwie 125 centymetrów wzrostu. To było o wiele za mało, nie mieścił się w żadnej skali, mówię oczywiście o tych minimalnych wartościach/centylach. Był poniżej tego wszystkiego, widać było, że coś jest nie tak. Na leczenie do mnie przysłali go działacze mojego ulubionego klubu, Newells’ Old Boys. Powiedzieli mi: „mamy w klubie tysiąc chłopaków, ale ten jest zdecydowanie najlepszy. Tylko coś chyba nie tak z jego wzrostem, więc prosimy o konsultację”. Szukanie przyczyny tego, że Leo był tak niski trwało 4-5 miesięcy. Nie dlatego, że to było jakieś bardzo tajemnicze, niespotykane, trudne do wykrycia. Chodziło o to, że potrzebna była seria badań, niektóre z nich czasochłonne, niektóre drogie – a rodzina Messich do bogatych nie należała. Po kilku miesiącach byłem już pewien: organizm Messiego nie wytwarza dostatecznej ilości hormonu wzrostu. To nie jest aż tak rzadkie schorzenie, ale też nie zdarza się nazbyt często. Liczby wskazują na to, że z takim defektem rodzi się jedno dziecko na dwadzieścia tysięcy.


Lionel Messi przebył długą drogę na futbolowy szczyt (fot. EastNews)

Ponad 1400 zastrzyków

Leczyłem Messiego ponad trzy lata. Był dobrym pacjentem, nie sprawiał kłopotów. Widać było, że zrobi wszystko, aby tylko grać w piłkę. Można podzielić pacjentów na trzy kategorie: jedni chcą być wysocy dla samej estetyki, inni , bo chcą się podobać dziewczynom. I trzecia kategoria: Messi, on chciał urosnąć, żeby grać w piłkę na najwyższym światowym poziomie. Powiedziałem mu wtedy: o wzrost się nie martw, będziesz wyższy niż Diego Maradona. I to co powiedziałem, sprawdziło się: Maradona ma bodaj 165 centymetrów, a Messi o kilka więcej. Wtedy byłem pewien tylko tego, że będzie wyższy, ale  teraz mogę powiedzieć, że okazał się również i lepszy.


Dzisiaj Messi jest liderem reprezentacji Argentyny (fot. EastNews)

Po zdiagnozowaniu choroby, przeszliśmy od razu do leczenia. Messi musiał przyjmować hormon wzrostu, polega to na codziennym zastrzyku, w nogę lub w rękę. Czy to bolesne? Nieee, igła jest odpowiednio cienka, to nie sprawia zbyt wiele bólu, choć oczywiście nie jest wymarzoną czynnością dla 10-latka. Messi był jednak bardzo zdeterminowany, nigdy nie narzekał. Ile było tych zastrzyków? Skoro kuracja trwała około cztery lata, to ponad 1400.

Kryzys wygonił go z Argentyny

Tak naprawdę dość długo nie było problemów z finansowaniem leczenia. Choć koszty były wysokie, bo około 1300 dolarów miesięcznie, to pokrywało to ubezpieczenie zdrowotne jego ojca. Kuracji Messiego zagroził kryzys w Argentynie, który nadszedł w latach 2000-2001. Wtedy kraj się zapadł, wiele ubezpieczeń przestało działać, również jego ojca, Jorge Messiego. Przez kilka miesięcy jeszcze jakoś kombinowaliśmy , ale dalsza kuracja stanęła pod znakiem zapytania. To wtedy rodzina podjęła decyzję o wyjeździe do Barcelony, gdzie notabene wcześniej studiowałem. I faktem jest, że Barcelona pokrywała dalsze koszty leczenia, ale to już nie trwało zbyt długo. Leczenie Messiego w Argentynie to było około 70 procent całej kuracji, potem, w Hiszpanii, trwało to już chyba niecały rok.


Lionel Messi z Argentyny wyjechał jako młody chłopak (fot. EastNews)

To był doping? Ten kto tak twierdzi jest idiotą!

Wiem, że pojawiają się zarzuty, iż moja kuracja  była formą dopingu. Powiem wprost: każdy kto tak twierdzi jest idiotą. Może to mocne słowo, ale prawdziwe. A czy próbuję rozmawiać z takimi ludźmi, przekonywać ich? Nie, mam w życiu zasadę, że od głupków trzymam się z daleka. Najłagodniejsze określenie dla ludzi mówiących, że pobieranie przez Messiego hormonu wzrostu to doping, to „ignorant”. Te zastrzyki nie miały nic wspólnego z niedozwolonym wspomaganiem, nie miały żadnego wpływu na to jakim jest piłkarzem. Ergo, nie miałem jako lekarz żadnego wpływu na to co potrafi. Ja sprawiłem tylko, że stał się wyższy, wyrównałem jego szanse.


Młodzi chłopcy marzą, by grać jak Messi (fot. AP)

Ile centymetrów mniej bez zastrzyków?

To pytanie zawsze pada w rozmowie ze mną. Ale rozumiem, ludzi to intryguje. Nie da się tego określić co do centymetra, ale można założyć, że bez zastrzyków Messi miałby co najmniej 10-15 centymetrów mniej. Czyli, nie zostałby pozbawiony możliwości gry w piłkę, ale nie miałby w mojej opinii szans, aby choć zbliżyć się do poziomu, który prezentuje. No bo nie znam drugiego piłkarza, który mając nieco ponad 150 cm wzrostu nie miałby na świecie konkurencji, tak jak nie ma jej teraz Leo.


Messi od zawsze musiał walczyć (fot. EastNews)

Ronaldo urodził się 10 lat za późno

Dla mnie Leo Messi jest najlepszym piłkarzem wszech czasów. I nie muszę się zastanawiać zbyt długo nad tymi słowami. Maradona, Pele, Cruyff, Ronaldinho… Oni byli wybitni, ale to jednak nie to. A że są „kościoły” i wyznawcy Maradony i Pelego? Pewnie powstały po zakończeniu ich kariery, kiedy z większą perspektywą można ocenić czyjeś osiągnięcia. Tak samo będzie z Messim – dopiero po zakończeniu przez niego kariery zostanie w pełni doceniony. Maradona – OK, ma mistrzostwo świata, świetnie grał w Napoli, ale w Barcelonie nie zrobił czegoś takiego jak Messi. Uważam, że hegemonem hiszpańskiego futbolu, klubem numer jeden jest jednak Real Madryt. Barcelona tylko dwa razy mogła stwierdzić, że dorównała Realowi, tylko dwa razy mogła się poczuć nie gorsza, a nawet lepsza – w epoce Cruyffa i w epoce Guardioli/Messiego. To właśnie Leo dźwignął ten klub na poziom Realu, a on sam ponad 10 lat utrzymuje się na równym, światowym poziomie. Cristiano Ronaldo? Jest świetny, ale ma pecha, urodził się po prostu 10 lat za późno. Gdyby trafił w dziurę między Maradoną a Messim byłby w swoich czasach najlepszy. Ale nie trafił, więc nie jest. Tak to widzę.


Dwóch wielkich piłkarzy - Lionel Messi i Cristiano Ronaldo (fot. EastNews)

Ciężko się gra w argentyńskim bałaganie

Jako kibic reprezentacji Argentyny mnóstwo się nacierpiałem w trakcie eliminacji mistrzostw świata. Ale to, że tak to kulało nie jest winą piłkarzy, a organizacyjnego bałaganu jaki panuje w argentyńskiej piłce. Proszę sobie wyobrazić, że w wyborach na prezesa nie zgadzała się na przykład liczba głosujących z liczbą oddanych głosów. No przecież to ręce opadają. Ja wiem, że piłkarz w ciągu 90 minut może się skupić tylko na grze i odciąć od tych problemów, ale… Mój kolega mówi, i ja się  z nim zgadzam, że jednak w trakcie zgrupowania nie sposób od tego bałaganu całkowicie się odseparować. Naprawdę piłkarzom w takich warunkach ciężko się gra. Choć ostatnio widzę tam jakiś progres, w całym tym zarządzaniu, więc może w Rosji się uda? Życzę nam mistrzostwa świata w dużej mierze właśnie przez wzgląd na Messiego. Miałby ten swój puchar i już nikt by mu nie wypominał, że nigdy nie poprowadził Argentynę do wielkiego zwycięstwa.


Lionel Messi dla FC Barcelona trafia raz za razem (fot. EastNews)

Polska? Dla mnie to Lato i Lewandowski

Co wiem o Polsce? Pamiętam, że w latach 70-tych byliście piłkarską potęgą. Mieliście takiego superszybkiego piłkarza – Lato się nazywał. Dziś Polska to Robert Lewandowski. Czy nie zazdroszczę wam takiej „dziewiątki”? Nie, bo my też mamy na tej pozycji wspaniałych piłkarzy. Higuain, Aguero, Dybala, Icardi – nic im nie brakuje w porównaniu z waszym Lewandowskim. Ale paradoksalnie numer „9” to najbardziej dyskusyjna pozycja w naszej kadrze, bo niestety żaden z napastników nie przekonuje. Może jednak w Rosji któryś odpali? A wracając do Polski. To jeden z niewielu krajów, których jeszcze nie odwiedziłem. A Kraków jest wysoko na mojej liście marzeń. Może któregoś dnia się uda…Natomiast co do waszej reprezentacji. Niestety, w meczu Kolumbia - Polska będę kibicował Kolumbii, bo mój dobry kolega jest członkiem sztabu tej reprezentacji. Ale nie mam nic przeciw, żeby z grupy wyszła właśnie Kolumbia i Polska.


Robert Lewandowski często porównywany jest z Lionelem Messim (fot. EastNews)

Czy Messi dodaje pacjentów?

To, że leczyłem Messiego nie ma większego wpływu na moją obecną pracę. Byłem lekarzem zanim Leo do mnie trafił i jestem długo po tym jak skończyłem jego kurację. Szczerze mówiąc, nie przekłada się to zbytnio na liczbę pacjentów. To znaczy: czasem działa to w ten sposób, że gdy ukaże się o mnie materiał w mediach, to pacjentów trochę przybywa. Ale teraz, gdy rozmawiam z polskim dziennikarzem i artykuł pojawi się w polskiej prasie, to nie będzie pewnie napływu polskich pacjentów, bo jednak do Argentyny macie trochę daleko (śmiech). A czy wciąż mam kontakt z Messim? Nie do końca. Ostatni raz rozmawialiśmy cztery lata temu. Ale bywam na meczach Barcelony, ostatni raz byłem na Lidze Mistrzów,  z Olympiakosem Pireus. Mam za to bardzo dobre relacje z jego ojcem.


Lionel Messi to piłkarski geniusz (fot.EastNews)

Przeczytaj też: Lionel Messi to kosmita! Niesamowity wyczyn piłkarza FC Barcelona

Najnowsze