Jak opisuje "Marca", wszystko działo się w zeszłą sobotę, a więc na dzień przed wyjazdowym pojedynkiem Realu Madryt z Osasuną Pampeluna, który "Królewscy" wygrali 4:1. Gdy Zidane zmierzał do ośrodka treningowego klubu, aby przeprowadzić ostatnie zajęcia przed podróżą na ligowe starcie, przydarzyła mu się nieprzyjemna sytuacja. Auto jadące przed nim zatrzymało się na rondzie, aby przepuścić inny pojazd, a Francuz nie wyhamował i spowodował lekką stłuczkę.
Na szczęście dla znanego szkoleniowca, miał do czynienia z bardzo spokojną osobą. Ignacio Fernandez, bo o nim mowa, trudniący się na co dzień kierowaniem sklepem meblowym, nie zatrzymywał zapracowanego trenera i pozwolił na dopełnienie wszelkich formalności ubezpieczeniowych w późniejszym terminie. Na miejscu poprosił tylko o zdjęcie, aby potem móc pochwalić się znajomym, jak niestandardowa sytuacja spotkała go na drodze.
"Marca" dodaje, że wkrótce po zaistniałej sytuacji, z Hiszpanem skontaktował się przedstawiciel francuskiego trenera. W imieniu szkoleniowca wyraził wdzięczność, że Fernandez nie kazał tracić czasu śpieszącemu się Zidane'eowi. Oczywiście sprawa związana z odszkodowaniem za uszkodzone auto również została rozwiązana w sposób bezkonfliktowy.