- Dostałem od trenera sygnał, że wyjdę w pierwszym składzie. To dla mnie wielka szansa, będę miał okazję pokazać, że to miejsce w ataku należy się właśnie mnie - mówi "Super Expressowi" Brożek.
- Już wrzesień, a liga turecka wciąż nie ruszyła z powodu afery korupcyjnej. Jak to wpłynęło na twoją formę?
- No właśnie, to jest wielką zagadką. Brakuje mi troszkę tych meczów, bo powinniśmy grać trzecią czy czwartą kolejkę ligową, a nie było jeszcze żadnej. Mam nadzieję, że podczas treningów kadry i przede wszystkim podczas meczów ta forma przyjdzie.
- Lada dzień w reprezentacji ma zadebiutować Damien Perquis. Uważasz, że będzie wzmocnieniem?
- Oczywiście! To nie jest byle kto, przecież gra w bardzo silnej lidze francuskiej. I trener, i my liczymy na to, że Damien wzmocni naszą obronę, z którą - nie ma co ukrywać - mamy trochę problemów.
- Piątkowy rywal, Meksyk, chyba dobrze ci się kojarzy, bo w meczu z tym zespołem debiutowałeś w kadrze i strzeliłeś pierwszego gola...
- Pamiętam dokładnie ten mecz i tę bramkę: to było w Chicago w 2005 roku, zremisowaliśmy 1:1. Dlatego serce mi w piątek mocniej zabije.
Patrz też: Polska - Niemcy: Łukasz Podolski w smsie do Sławomira Peszki: Tym razem nie strzelę wam dwóch goli. Wystarczy jeden
- Nie boisz się rywalizacji ze słynnym obrońcą Rafaelem Marquezem?
- Grałem przeciwko Marquezowi jako piłkarz Wisły na Camp Nou z Barceloną. Świetny obrońca, znakomicie się ustawia, a do tego jest wyśmienicie wyszkolony technicznie. Przeciwko takiemu graczowi bardzo ciężko się gra. Wtedy on był górą, bo przegraliśmy aż 0:4, ale mam nadzieję, że tym razem ja go przechytrzę.