Gdy Bogdan Wenta przejmował polską kadrę, mieliśmy za sobą dwie dekady kompletnej posuchy: bez wyników, bez zainteresowania mediów, bez nadziei. A mimo to, w ostatnich kilku latach trudno było oprzeć się wrażeniu, że sukcesy drużyny Wenty były dla niektórych drażniące...
Wiem z czego takie nastawienie wynika. Bogdan Wenta nie jest chodzącą definicją pojęcia "brat łata". To człowiek hardy, niepokorny. Jest jak zdolniejszy kolega z klasy, który podczas każdego meczu na WF-ie ośmiesza nas dryblingiem. A my po cichu marzymy, by przy kolejnym zwodzie połamał sobie nogi.
Szkoda tylko, że żaden z krytyków Wenty nie przyzna, że to właśnie z tych powodów - czysto ludzkich - go nie lubi. Przeciwnicy selekcjonera sięgają w zamian po argumenty, które w najlepszym razie są nieuczciwe; a często zwyczajnie głupie. Spróbuję pokrótce rozprawić się z tymi najczęściej wysuwanymi.
Zarzut pierwszy: z polskiej ligi Wenta bierze tylko graczy Vive. A kogo ma brać?! Vive nie przegrało ligowego meczu od półtora roku, drugi sezon walczy w Lidze Mistrzów z prawdziwymi potęgami, gdy inne polskie ekipy regularnie wygłupiają się w rundach wstępnych europejskich pucharów.
Zarzut drugi: Wenta zabetonował skład, nie wpuszcza świeżej krwi. A kogo ma powołać? I czyim kosztem? Obecna reprezentacja to pokolenie Marcina Lijewskiego, Siódmiaka, Jurasika plus młodzieżowi mistrzowie Europy z 2002 roku (Krzysztof Lijewski, Bielecki, Jurkiewicz). Od ośmiu lat niczego w młodzieżowym handballu nie wygraliśmy, od ponad trzech lat (wyjazd Jaszki i Kubisztala do Berlina) nie było poważnego transferu z polskiej ligi. To smutne, ale prawdziwe: nie mamy młodzieży zdolnej zastąpić obecnych kadrowiczów.
Zarzut trzeci: ta reprezentacja zmierza donikąd, gra coraz gorzej. Odpowiedź: ta kadra zagrała źle w Szwecji. Ale jeszcze 12 miesięcy temu w mistrzostwach Europy grała fenomenalnie bijąc Niemców, Szwedów, Hiszpanów. W rok nie oduczyli się grać. Po prostu nie wyszedł im ten turniej. Bywa.
Bardzo chciałbym, żeby Polacy zagrali w igrzyskach w Londynie. I to zagrali dobrze. I dlatego bardzo chciałbym, żeby Bogdan Wenta został na stanowisku. Bo on może wyprowadzić drużynę z kryzysu. Już przecież to robił.
Bogdan Wenta musi zostać!
Jest chyba tylko jedna rzecz, która w ostatnich dniach rozczarowała mnie bardziej niż porażka polskich piłkarzy ręcznych w mistrzostwach świata - to reakcja części mediów i kibiców na ową porażkę. Żądanie głowy selekcjonera jest - najdelikatniej tę kwestię ujmując - absurdem.