"Super Express": - Podobno zabiegały o ciebie wszystkie czołowe zespoły Europy, z najbogatszym klubem świata - PSG na czele. Wybrałeś Barcelonę. Dlaczego?
Kamil Syprzak: - Zadziałała magia tego klubu. Poza tym oferta Barcy była najbardziej konkretna. W ciągu tygodnia wszystkie formalności zostały załatwione. Poza tym Barcelona to kapitalne miejsce do życia, ciepło i świetna kuchnia, za którą przepadam: tapas, owoce morza.
- Jak na twoją decyzję o przejściu do Barcy zareagował trener Wisły Manolo Cadenas?
- Był pierwszym, który dowiedział się, że odchodzę. Było mu smutno, ale zachował wielką klasę i życzył mi powodzenia. Zapewnił, że w razie jakichkolwiek problemów zawsze mogę się do niego zwrócić.
Michael Biegler zdradził plan na ME 2016. Polska chce grać do końca
- Masz tremę przed spotkaniem z Nikolą Karabaticiem i innymi wielkimi gwiazdami Barcelony?
- Przede wszystkim nie wiadomo, czy będę miał okazję poznać Karabaticia, bo słyszałem, że zamierza się przenieść do Paryża. Nie mam żadnych obaw, wierzę, że sobie poradzę. Jestem tylko bardzo podekscytowany i ciekawy, jak to wszystko będzie wyglądać. Miałem okazję porozmawiać już z trenerem Xavierem Pascualem. Zapewnił mnie, że cieszy się, iż dołączyłem do drużyny i dał mi rozpiskę z treningami.
- Lubisz piłkę nożną? Barcelona to przede wszystkim futbol i Leo Messi.
- Messiego jeszcze nie spotkałem, widziałem tylko Camp Nou i inne klubowe obiekty. Piłkę nożną oczywiście lubię, ale bardziej interesuję się koszykówką.
- Barcelona to dla ciebie wielka szansa, ale podczas spotkania z kibicami w Płocku widać było, że żal ci żegnać się z Wisłą.
- To prawda. Płock to moje miasto, jestem wychowankiem Wisły. Tu wszystkiego się nauczyłem, ale nadszedł czas, aby przeciąć pępowinę. Teraz muszę zrobić wszystko, żeby płocczanie byli ze mnie dumni.