Polki ponownie zagrały tak, jak w piątek. Wtedy wygrały ze Słowaczkami 28:18, ale triumf byłby okazalszy, gdyby nie trudne do wytłumaczenia przestoje. Przede wszystkim w końcówkach obu połówek, jakby zawodniczkom Leszka Krowickiego brakowało pary, zdrowia, może przygotowania kondycyjnego. Ze Szwedkami zaczęło się więc nieźle, ale do przerwy nasze szczypiornistki przegrywały już 14:20. Decydujące okazało się ostatnich 10 minut, w trakcie których Polki głównie pudłowały, a później punktowane były przez bardziej skoncentrowane rywalki. Nieźle w naszym zespole prezentowały się indywidualności. Skuteczność dopisała Monice Kobylińskiej oraz Katarzynie Janiszewskiej. Sporo ożywienia wniosła Adrianna Płaczek. Tradycyjnie znakomitą partię rozegrała Karolina Kudłacz-Gloc. W drugiej odsłonie to gospodynie turnieju dominowały, odrobiły połowę strat, ale ostatecznie, po porażce, nasze zawodniczki zajęły w Zielonej Górze drugie miejsce i przed mistrzostwami Europy wciąż pozostaje sporo niewiadomych.
Polska - Szwecja 27:31 (14:20)
Polska: Kordowiecka, Płaczek, Gawlik - Grzyb 4, Kudłacz-Gloc 7 (3/3), Achruk 2, Gęga 1 (1/2), Szczecina, Królikowska, Drabik 3, Andrzejewska 1, Wojtas 1, Janiszewska 3, Zawistowska, Kobylińska 5, Zimny, Galińska, Nosek
Szwecja: Idehn, Thoern - Tegstedt, Stromberg, Blohm 5, Sand, Gustin 1, Westberg 1, Gullden 7 (6/7), Blomstrand 2, Jacobsen 1, Oden 1, Alm 5 (1/1), Mellegard 7 (0/1), Roberts