Wisła Płock - Łomża Vive Kielce 20:20 (12:10) k. 3:5
Wisła: Morawski, Witkowski - Fernandez, Żytnikow, Terzić, Mindega, Kosorotov, Lucin, Szita, Jurecić, Mihić, Daszek, Czapliński, Krajewski, Serdio, Susnja
Łomża Vive: Wolff, Kornecki - A. Dujszebajew, Vujović, D. Dujszebajew, Karacić, Olejniczak, Paczkowski, Sićko, Gębala, Kulesz, Moryto, Nahi, Sanchez, Karalek, Tournat
Od dawna nie było tak zaciętej walki o mistrzostwo Polski w PGNiG Superlidze. Wisła Płock po raz pierwszy od kilku sezonów miała okazję, żeby przełamać passę Łomży Vive Kielce i w końcu świętować zdobycie złotych medali. Nafciarze byli chwaleni za swoją grę i niektórzy eksperci sugerowali, że to właśnie ten rok będzie dla nich przełomowych.
Spotkanie w Płocku od pierwszych minut było zacięte. Świadczy o tym czerwona kartka pokazana przez sędziów już na samym początku rywalizacji. A zobaczył ją Terzić, który przy interwencji w obronie uderzył Alexa Dujszebajewa w twarz. Wynik meczu natomiast zmieniał się dość rzadko jak na szczypiorniaka, bo obie drużyny dobrze spisywały się w obronie.
Nieznaczną przewagę zdobyli jednak gospodarze, którzy byli o jedną albo dwie bramki przed kielczanami. Emocji dodawały kolejne starcia zawodników. W pierwszych 30 minutach zobaczyliśmy jeszcze trzy czerwone kartki. Zobaczyli je Sanchez-Migallon z Łomży Vive oraz Krajewski i Susnja z Wisły. Druga połowa świetnie zaczęła się dla gospodarzy.
Nafciarze w 38. minucie prowadzili 16:11 i wydawało się, że są o krok od mistrzostwa. Wówczas Łomża Vive zaczęła grać zdecydowanie lepiej w obronie, a Andreas Wolff wyczyniał cuda w bramce. Bronił karne, bronił trudne rzuty rywali i w konsekwencji goście powoli zbliżali się do Wisły. W 51. minucie Karalek rzucił na remis. Nadzieje gospodarzy odżyły jeszcze w 58. minucie.
Wówczas Fernandez popisał się znakomitym rzutem z drugiej linii i Wisła prowadziła 20:19. Ale końcówka spotkania należała już tylko do Vive, które w 59. minucie znów wyrównało i taki stan rzeczy utrzymał się do końcowego gwizdka. Remis dawał tytuł Łomży Vive, ale formalności musiała stać się zadość i doszło do serii karnych. W tej również lepsi okazali się kielczanie.