W ostatnich latach światem sportu wstrząsnęła chociażby historia Davide Astoriego. Reprezentant Włoch w piłce nożnej i zawodnik klubu Serie A, Fiorentiny, został odnaleziony martwy w pokoju hotelowym o poranku w dniu ligowego spotkania swojego zespołu. I choć raptem kilka tygodni wcześniej przechodził wszelkie niezbędne badania to nie wykryły one, że w jego organizmie czai się cichy zabójca gotowy zaatakować w najmniej spodziewanym momencie.
NIE ŻYJE Aleksander Doba
Teraz dramatyczne sceny rozegrały się na treningu występującego w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych FC Porto. Bramkarz tego zespołu, Alfredo Quintana, zasłabł podczas zajęć. Klub poinformował, że doszło do zatrzymania akcji serca i oddechu. Zawodnik natychmiastowo został przetransportowany do szpitala. Na razie nie wiadomo, jak potoczą się jego dalsze losy - lekarze są bardzo ostrożni w pierwszych diagnozach.
Po raz kolejny niestety możemy przekonać się, jak kruche jest życie i zdrowie. Nawet w przypadku zawodowych sportowców, którzy - mogłoby się wydawać - mają wszystko pod kontrolą jak nikt inny.