- Namówienie Lijewskiego do gry w Kielcach było dla mnie najtrudniejszym wyzwaniem w 10-letniej karierze właściciela klubu - cieszył się po podpisaniu trzyletniej umowy (ważnej od 1 lipca) szef Vive Bertus Servaas (49 l.).
Ambitny tytan pracy
Po Lijewskiego ustawiła się kolejka chętnych, kiedy okazało się, że "Lwy" mają kłopoty finansowe i muszą się pozbyć najlepszych graczy. Polak dostał nawet kosmiczną ofertę w wysokości pół miliona euro. On jednak zdecydował się pójść w ślady Karola Bieleckiego i wrócić do Polski.
ZOBACZ czwartą część Złotej Setki Super Expressu
- Dla Krzyśka zawsze najważniejsza była piłka ręczna. Zaczął trenować już w wieku 10 lat. Liczyła się tylko gra. Był bardzo ambitny. Starał się dorównać starszemu bratu Marcinowi, stawiał sobie kolejne cele: coraz lepsze kluby, reprezentacja Polski. To tytan pracy, dlatego jestem szczęśliwy, że mu się powiodło i osiągnął sukces - cieszy się Eugeniusz Lijewski, ojciec i pierwszy trener Krzysztofa.
Czas na sukces w Kielcach
Najbogatszy polski szczypiornista jest spokojny, trochę nieufny. Do ludzi, których nie zna, podchodzi z dystansem. Nie rozmawia o pieniądzach, które nie stanowią dla niego celu w życiu. Najważniejsze są ambicje sportowe.
- Teraz chcę osiągnąć spektakularny sukces w Kielcach. Tu pod okiem Bogdana Wenty tworzy się naprawdę bardzo mocna drużyna - mówił po podpisaniu umowy Lijewski, który z wykształcenia jest mechanikiem samochodowym. Obecnie także studiuje na AWF.
W 2010: nieobecny
Prognoza: bez zmian