W środowy poranek "Onet" opublikował tekst, który szybko został nazwany "aferą dyplomową". Zamieszani są w nią aktualni reprezentanci Polski - Jacek Góralski, Arkadiusz Milik czy Robert Lewandowski - a także m.in. były kadrowicz, Piotr Świerczewski. Cała sprawa nosi pewne znamiona absurdu. Przykładowo wspomniany Góralski miał bronić pracy w dniu, w którym... przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Polski i był powołany do kadry meczowej. Co więcej, sam zawodnik poinformował media, że nie ma matury, a zatem tym bardziej nie mógł uzyskać wykształcenia wyższego.
Zobacz też: Ojciec Zillmann o orientacji seksualnej córki. Ujawnił prawdę
W tekście "Onetu" pojawia się również informacja o tym, że prokuratura ma zabezpieczoną rozmowę Mateusza Borka z D., któremu pięć lat temu miał dziękować za przesłanie dyplomu. Znany dziennikarz przyznał, że studiował kilkanaście lat temu na uczelni mężczyzny, ale wykształcenie wyższe uzyskał w sposób absolutnie uczciwy. Mimo to został wmieszany w całą aferę i na Twitterze postanowił się odnieść do tego bardzo wyraźnie.
W rozmowie z użytkownikami Twittera Mateusz Borek jasno podkreślił, że w całą sprawę został wmieszany i nie zamierza tolerować takiego uderzenia w swoją osobę. Powyższym tweetem wyraźnie dał do zrozumienia, że nie będzie zgadzał się na jakiekolwiek pomówienia i jako osoba, która nie zrobiła niczego złego, nie chce mieć z całą sprawą nic wspólnego.