To miał być udany środowy wieczór. I był, ale tylko do pewnego momentu. W meczu 18. kolejki Cracovia rozbiła Podbeskidzie 4:1, a Bartosz Kapustka, jeden z największych talentów polskiej piłki, rozegrał 90 minut. Potem postanowił odprężyć się z przyjaciółmi w modnym krakowskim klubie Frantic. Wyjście skończyło się jednak kiepsko, bo w pewnym momencie – jak przekazali nam świadkowie – największa nadzieja polskiej piłki dostała mocny cios w głowę.
O co poszło? Wiele wskazuje na to, że piłkarz został zaatakowany znienacka, bez wyraźnego powodu przez innego gościa tego lokalu. Chcieliśmy wczoraj dopytać Kapustkę jak to dokładnie było, ale ani nie zareagował na smsa, ani nie odebrał telefonu.
Sytuacja jest bardzo nieprzyjemna, ale na szczęście piłkarz Cracovii nie doznał poważnych obrażeń.
O Kapustce zrobiło się w ostatnich miesiącach bardzo głośno, ze względu na rewelacyjną formę w lidze i wejście smoka w reprezentacji. Pomocnik „Pasów” w pierwszych dwóch meczach dla „biało-czerwonych” strzelił dwa gole. Przed nim tak udany początek miał w 2001 roku Emmanuel Olisadebe, który również zaczął od dwóch trafień.
Nemanja Nikolić dla SE: To jest runda mojego życia
Po tych wyczynach Kapustką zainteresowały się wielkie firmy. Na mecze Cracovii i reprezentacji Polski przyjeżdżali skauci AS Roma, Juventusu Turyn, Borussii Dortmund, mówi się też, że ochotę na niego ma tureckie Fenerbahce. Piłkarz uznał jednak, że na wyjazd za wcześnie i nie chce zmieniać klubu jeszcze tej zimy. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że z Cracovii odejdzie dopiero po finałach EURO 2016. Jego cena to obecnie to około 2-3 miliony euro.
Anna Lewandowska: Już utyłam 2 kg, a to jeszcze nie koniec. CIĄŻA?
Pobity piłkarz ma mocno opuchniętą twarz i przez to nie zagra w sobotnim meczu z Piastem Gliwice. Klub dał mu kilka dni wolnego na to, żeby doszedł do siebie.