- Widzę postępy w moim skakaniu, szczególnie w technice, ale chciałbym, żeby wreszcie forma była zimą, bo dotąd pojawiała się głównie latem - mówi nam Marcin "Diabeł" Bachleda.
Wielu fachowców twierdziło, że masywna - jak na skoczka narciarskiego - budowa ciała przeszkadza Bachledzie w odnoszeniu sukcesów. - Ale teraz ważę 55 kilogramów, czyli o cztery mniej niż w maju, a chciałbym zbić jeszcze dwa. Szczuplejszemu lżej się wykonuje wszystkie ćwiczenia na treningach - opowiada "Diabeł".
Bachleda ma nadzieję, że w nadchodzącym olimpijskim sezonie wreszcie wyskoczy z cienia sławniejszych rywali, także Małysza, którego wciąż uważa za najlepszego polskiego skoczka (chociaż z nim ostatnio wygrał).
- Kiedy wygrywa się z Adamem, to skakanie zaczyna mieć większy sens, nabieram wiary w sukcesy, marzę o zwycięstwie w Pucharze Świata. A w Vancouver dam z siebie wszystko, by powalczyć o olimpijski medal.