Polak opowiadał o tym po czwartkowym etapie zakończonym ciężkim podjazdem na Monte Panarotta (1760 m). - Od dwóch dni się męczę. Nie było mi łatwo pod górę, ale nie chciałem zaprzepaścić roboty chłopaków - przyznał Majka, który prawdopodobnie się czymś zatruł.
Zobacz także: To był dzień Kolumbijczyków. Wyniki ostatniego etapu Giro d'Italia
- Chyba to przez niezbyt czystą wodę wypitą na jednym z poprzednich etapów. Dzisiaj było gorzej niż w środę. Miałem moment zawahania, myślałem, że puszczę, bo brzuch bolał. Ale czasem człowiek musi się przełamać - dodał nasz kolarz który wciąż ma realną szansę na podium Giro.
Majka ma nadzieję, że piątkową górską czasówkę, która może mieć kluczowe znaczenie dla rywalizacji, przejedzie bez sensacji żołądkowych.
- Zwykle po dwóch dniach takie dolegliwości mijają - tłumaczył. - Zostały dwa ciężkie etapy, chciałbym skończyć ten wyścig na podium. Możliwe, że się zatrułem, ale liczę, że będzie lepiej.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail