Urodzona w Bielsku-Białej Paulina Paszek od 2021 roku reprezentuje Niemcy. Wcześniej jako reprezentantka Polski zdobywała m.in. medale mistrzostw świata i Europy, ale to po zmianie barw odniosła życiowy sukces. Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu wywalczyła srebrny medal w kajakarskiej czwórce i brązowy w dwójce z Jule Hake. O podwójnej medalistce IO momentalnie zrobiło się głośno także w Polsce, tym bardziej że nasi reprezentanci w kajakarstwie zanotowali najgorsze igrzyska od wielu lat. Teraz, osiem miesięcy później, Paszek szczerze opowiedziała o życiu po spełnieniu marzeń w rozmowie z Interią.
Paulina Paszek zdobyła dwa medale IO dla Niemiec. Szok, ile za to otrzymała
Polka startująca dla Niemiec przyznała, że po cichu liczyła na większy przełom po życiowym sukcesie. Zwłaszcza pod względem finansowym. - Myślałam, że wszystko poświęcę pod igrzyska, wiele rzeczy odłożyłam na bok, bo najważniejszy był sukces w Paryżu. I sądziłam, że jak to zrobię, łatwiej będzie ogarnąć sponsorów lub przyjdą sami, a tu ściana, bo wcale tak nie jest - powiedziała Paszek.
Kajakarka wyjaśniła też, że finansowanie sportu w Niemczech wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Medaliści IO nie mogą więc liczyć na tak pokaźne nagrody, jak te polskie - Paszek za swoje wyniki w Paryżu otrzymałaby w Polsce 200 tys. złotych za srebro plus 150 tys. zł za brąz, a do tego diament, obraz i voucher na wakacje. A ile otrzymała?
Przepaść między nagrodami za medale IO w Polsce a Niemczech
- Dostajesz jednorazową nagrodę z państwa, tylko za jeden medal, choćbyś zdobył ich więcej. I koniec - ujawniła Polka. Ta w jej przypadku wyniosła 15 tysięcy euro, od czego musiała zapłacić spory podatek. Ile wyszło więc netto?
- Połowa, 7,5 tysiąca euro. Z kolei mistrzowie olimpijscy otrzymali nieznacznie więcej, bo 20 tys. euro, więc na rękę 10 tys. euro - wyznała kajakarka. Poza tym od landowego związku, w którym jest zrzeszona, otrzymała jednorazowo 4 tys. euro. W przeciwieństwie do Polski, niemieccy sportowcy nie mogą liczyć na żadne dodatkowe stypendium, a jedynie to podstawowe w wysokości 800 euro miesięcznie.
- Musiałam sobie to trochę poukładać w głowie, że człowiek nie uprawia tego sportu dla pieniędzy. Choć wiadomo, że na pewnym poziomie chciałoby się od tej zabawy w sport na najwyższym poziomie też coś mieć - podsumowała Paszek, która mimo wszystko nie zmieniłaby swojej decyzji i jej nie żałuje.
