"Super Express": - Wrestling to prawdziwy sport czy bardziej aktorstwo?
Babatunde Aiyegbusi: - Robimy show. Gale WWE są jak filmy czy seriale - opowiadają historie, które ciągną się miesiącami. Mamy napisany scenariusz walki, ale ból, który zadajemy sobie w ringu jest prawdziwy. Publika jest częścią tego show. Reakcje ludzi mają wpływ na to, co się wydarzy.
- Można na tym zarobić?
- WWE jest największa federacją na świecie i w grę wchodzą niemałe pieniądze. Ostatnio ogłoszono podpisanie nowego kontraktu z telewizją, wartego 500 mln dolarów. Od trzech lat jestem w teamie NXT, który uchodzi za kuźnię talentów. Na finanse nie mam co narzekać.
- Nie szkoda ci, że nie grasz w lidze NFL? Byłeś bardzo blisko angażu do czołowej drużyny Minnesota Vikings, podpisałeś nawet kontrakt.
- W futbol grałem 10 lat i wiem, że kariera w tym sporcie nie trwałaby długo. Doszedłem na szczyt drabiny futbolowej, a to otworzyło mi drzwi do kariery w wrestlingu, w którym mam duże perspektywy. Były oferty z dwu innych futbolowych klubów, ale postawiłem na wrestling.
- Miałeś propozycję z MMA lub boksu?
- Były, ale żona powiedziała, że jeśli przyjdą mi do głowy występu w klatce, to ona ze mną powalczy. Nie jest wysoka, ale bardzo waleczna, dlatego nie chcę wdawać się z nią w konflikt (śmiech). Na dziś liczy się dla mnie tylko WWE.
- Opowiedz coś o sobie.
- Urodziłem się we Wrocławiu, ale wychowywałem się w Oleśnicy. Tata pochodzi z Nigerii i jest lekarzem, a mama jest Polką i pracuje jako pielęgniarka. Nadal mieszkają w Oleśnicy i jestem im bardzo wdzięczny za to, czego mnie w życiu nauczyli. Bez nich niczego bym nie osiągnął.
- Jest szansa, byś wystąpił w Polsce?
- Zawsze jest taka szansa i liczę, że będzie to już niedługo. Publiczność i trenerzy mają o mnie dobre zdanie i marzę, by móc wyjść do ringu z polską flagą.
- W Polsce wrestling nie jest zbyt popularny.
- Szkoda, bo Polacy zasługują na to, by móc śledzić co się dzieje w WWE. To super show i sam nie doceniałem tego, póki tego nie spróbowałem. Starczy już tych sylwestrów z dwójką albo oglądania Maryli Rodowicz od kilkudziesięciu lat. Oczywiście, nie chcę nikogo urazić, ale myślę, że nadszedł czas, by polscy kibice sportu i rozrywki mieli możliwość zobaczyć to u siebie.
Cała rozmowa w serwisie Youtube na kanale KOstyra SE