Kacper Filipiak jest najmłodszym zawodowym snookerzystą na świecie. W sobotę w Warszawie miał szansę odnieść swoje pierwsze zwycięstwo w prestiżowym cyklu Main Tour. W pojedynku do 4 wygranych partii prowadził już 2:0. - Z początku rywal grał słabiej, popełniał sporo błędów. Niestety, potem zaczął trafiać i nie dał mi szans - opowiada Kacper.
Trafię z zamkniętymi oczami
Rzeczywiście, w czwartej partii Anglik był o trzy trafienia od zanotowania najwyższego możliwego wyniku w snookerze, co zdarza się bardzo rzadko. - Ściskałem kciuki, żeby mu się udało trafić, bo po czymś takim z pewnością by się bardzo rozluźnił, co mogło mu zaszkodzić - zdradza Polak.
Decydująca okazała się piąta partia. Filipiak miał szanse na zwycięstwo, wystarczyło trafić łatwą żółtą bilę. Niestety, 16-latek minimalnie spudłował. - Zeżarła mnie presja, powinienem to trafić. Wtedy pewnie bym wygrał cały mecz - przyznaje Kacper, który ostatecznie przegrał dwie ostatnie partie i cały mecz. - Teraz wracam do akademii snookerowej w Gloucester. Będę trenował jeszcze więcej i następnym razem trafię taką żółtą bilę z zamkniętymi oczami!
Mój czas nadejdzie
W meczu z Gilbertem, Polak po raz pierwszy wystąpił z logo "Super Expressu" na kamizelce. - Jak się grało z "Super Expressem"? Super - uśmiecha się. - Poza tym jednym zepsutym uderzeniem jestem zadowolony ze swojej postawy, gram coraz lepiej i widzę efekty ciężkiej pracy. Szkoda, że nie udało się wygrać, tym bardziej że grałem przed warszawską publicznością i z logo nowego sponsora. Ale uda się następnym razem!
W najbliższy weekend Kacper zagra w kolejnym zawodowym turnieju, w angielskim Gloucester. Do końca roku chce wystąpić jeszcze w 12 imprezach. - Po każdym ośmiogodzinnym treningu czuję, że jestem bliżej tych zawodników, z którymi na razie przegrywam - ocenia. - Ale przecież większość z nich trenuje snookera dłużej niż ja jestem na świecie... Mój czas dopiero nadejdzie!