- Wolałabym nie być w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam - przyznaje w rozmowie z "Super Expressem" mistrzyni świata 2009, halowa mistrzyni Europy 2011 i brązowa medalistka olimpijska 2004. - Ale życie już mnie nauczyło, że sport przynosi raz sukcesy, raz porażki. I mam nadzieję, że jeszcze kilka udanych osiągnięć mnie spotka, chociaż już teraz mogę powiedzieć, że zdobyłam wiele. Niewiele mniej niż można w tej konkurencji.
Seksowna płotkarka znów tańczy. Michelle Jenneke wróciła na bieżnię [WIDEO]
Po sezonie halowym, który zakończyła 5. miejscem w światowym czempionacie w Sopocie (4,65 m), także spotkały ją pewne zdrowotne dolegliwości. Sama jednak nie przywiązuje do nich wagi.
- One są nieistotne. Sportowcom stale coś dokucza. Nawet śmieją się, że kiedy rano coś nie boli, to znaczy, że nie żyjesz. Czasami nie działa jeden trybik i przez niego nie daje się zgrać całości. Ale brakuje mi jednego dobrego startu, by się to zgrało.
Czy sama wierzy, że Rogowska jeszcze nie zginęła? - Oczywiście, że nie zginęła - odpowiada. - A jeśli nawet w tym roku nie będzie spełnienia, to zawsze pozostają igrzyska w Rio.
Rekordzistka Polski wyjawia, że sprawa naruszonych zmysłów przybrała już lepszy obrót.
- Smak mi już wrócił. A węch jeszcze nie. Wciąż używam perfum, nadal tych samych, pewnie z przyzwyczajenia. Ale ich nie czuję.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail