Polki dwa razy pobiły rekord kraju w wyścigu drużynowym podczas niedawnych zawodów PŚ w Calgary i Salt Lake City. - Właściwie można się było tego spodziewać - tłumaczy "Super Expressowi" Luiza Złotkowska (27 l.), członkini drużyny, która błyszczała 4 lata temu w Kanadzie. - Jeśli są na świecie tory stworzone do osiągania rekordowych wyników, to właśnie te dwa w Ameryce.
Polskie panczenistki czują się silne, bo startują w tym samym składzie, który odniósł sukces 4 lata temu. Obok Złotkowskiej w zespole są: Katarzyna Bachleda-Curuś (33 l.), Katarzyna Woźniak (24 l.) i Natalia Czerwonka (25 l.).
Przeczytaj koniecznie: Andrzej Biernat nowym Ministrem Sportu! Kim jest, co osiągnął?
- Wtedy nikt nie traktował nas poważnie - mówi Złotkowska. - Dzisiaj czujemy się mocne, znamy swoją wartość. Widać to choćby po tym, jaki stosunek mają do nas rywalki. Wyraźnie nas obserwują, podglądają na treningach, mierzą nasze czasy, na pewno liczą się z nami. Cztery lata temu byłyśmy Kopciuszkiem, awansowałyśmy do igrzysk z ostatniego, ósmego miejsca kwalifikacji - przypomina Luiza. - Teraz czujemy się dojrzalsze, jesteśmy ze sobą zgrane, mocniejsze fizycznie. Wiemy, że jeśli któraś z czwórki jest akurat w gorszej formie, to zastępująca ją w startującej trójce koleżanka da drużynie tyle samo.
Biało-czerwone doskonale poznały nowoczesny, otwarty dopiero przed rokiem olimpijski tor łyżwiarski. W lutym 2014 r. będą się tam czuć znakomicie, w końcu w tegorocznych MŚ w Soczi zajęły 2. miejsce w sztafecie, tylko za światowymi dominatorkami Holenderkami. - To dobra wróżba dla nas, chociaż tafla jest inna niż w Ameryce, wolniejsza - opowiada Złotkowska. - Z tego, co wiem, Rosjanie kombinują coś z dachem hali, żeby klimat wewnątrz zmienił strukturę lodu, więc tafla może być szybsza niż ostatnio.
Drużyna biało-czerwonych nie awansowała jeszcze formalnie do ósemki, która wystartuje w igrzyskach, ale to praktycznie przesądzone. Polki, obecnie czwarte w olimpijskim rankingu, powinny postawić kropkę nad i podczas najbliższych zawodów PŚ w Astanie i Berlinie.