- To fajnie, że Mistrzem Świata został Andi Kuettel. Jego przykład
pokazuje, że warto być wytrwałym i cierpliwym - komentował Adam zaskakujące wyniki konkursu na dużej skoczni. - On zaczął sezon średnio,
potem było lepiej, potem znów słabiej i nagle ma tytuł Mistrza Świata.
Martin Schmitt ma dobry sezon i zasłużył na medal. Anders Jacobsen -
miał przebłyski, często potrafił zaskoczyć dobrym skokiem w którejś
serii i wiele razy się wydawało, że wygra jakiś konkurs.
- Oczywiście warunki nie były sprawiedliwe. Podobno nawet jest przepis,
który mówi, że w wypadku Mistrzostw Świata muszą się odbyć dwie serie.
Kto wie, czy Austriacy nie wniosą protestu. W końcu to dla nich wielka
porażka - najlepszy z nich jest dopiero czwarty - zastanawiał się
Małysz.
- Ja też bardzo chciałem skoczyć w drugiej serii, ale z drugiej strony
po warunkach widziałem, że będzie ciężko. Popatrzyłem na prędkość
najazdową Roberta Kranjca i widać było, że śnieg zalega w torach. Nie
było mowy, by kontynuować drugą serię za pierwszym razem. Śnieg padał
wielkimi, lepkimi, mokrymi płatami i zupełnie zapychał tory. Ostatnia
trójka nie miałaby szans - mówił jeszcze o warunkach skoczek z Wisły.
Adam nie wiązał dużych nadziei ze swoimi skokami z serii
kwalifikacyjnej. - W kwalifikacjach widać pomogły nam warunki. Ja tam po
kwalifikacjach się nie napalałem. Hannu mi mówił, że moim skokom wciąż
trochę brakuje, ale po dzisiejszych wynikach było widać, że zabrakło
przede wszystkim szczęścia. Andreas, Martin i Anders je mieli - mówił.
Po dwóch konkursach indywidualnych przyszedł czas na pierwsze
podsumowania - Jest mi trudno ocenić jednoznacznie te mistrzostwa, na
skoczni normalnej na pewno poniosłem porażkę, a na dużej 12. miejsce
może nie jest zadowalające, ale skok już tak. Gdyby jeszcze szczęście
dopisało... Nie załamuję się, robię swoje, ciężko pracuję i nie żałuję,
że zdecydowałem się na współpracę z Hannu. Czekam cierpliwie na efekty.
Nie od razu Kraków zbudowano - przyznał Małysz.
Mistrz z Wisły ma nadzieję, że pogoda poprawi się na ostatni z
libereckich konkursów. - Miejmy nadzieję, że jutro warunki będą ok.
Dobrze by było, gdyby konkurs drużynowy, był rozgrywany w
sprawiedliwych okolicznościach. Drużynówka to konkurs trochę luźniejszy
pod względem psychicznym. Presja dzieli się na czterech zawodników. Mam
nadzieję, że dzięki temu nastawieniu skoki będą tak dobre jak na
treningach. Chciałbym, żeby nasza drużyna powtórzyła choćby sukces
naszej sztafety biegaczek (szóste miejsce - przyp. red.). Dlatego jutro
pójdę na skocznię zmobilizowany, w dobrym nastroju. Mam nadzieję, że
warunki będą równe i pokażemy na co nas stać.
Małysz: Gdyby jeszcze szczęście dopisało...
2009-02-28
12:00
Adam Małysz 22 i 12 w indywidualnych konkursach o mistrzostwo świata. To najsłabszy wynik od 1999 roku. Ale skoczek z Wisły podchodzi do swych wyników z dystansem, choć nie próbuje się usprawiedliwiać.