Gdyby każdy z Was wylądował dalej o dwa metry, marzenia by się spełniły...
- Tak łatwo tylko się mówi, że gdyby każdy z nas dołożył po dwa metry.
Ja też chciałem w pierwszej serii oddać świetny skok i wyciągnąłem z
niego tyle, ile się dało. Drugi już był bardzo dobry i udany.
Zdobyliśmy jak do tej pory najlepsze miejsce, ale szkoda, że tuż za
podium. Jest to na pewno nadzieja na przyszłość. Wielkie gratulacje dla
Stefana Huli, który pokazał, że trzeba się z nim liczyć i udowodnił, że
potrafi skakać.
To chyba dobry prognostyk, że coś drgnęło.
- Jestem wielkim optymistą i z nadzieją patrzę do przodu, zwłaszcza w perspektywie olimpiady. Ale spokojnie, spokojnie...
Jakie były nastroje na półmetku zawodów, kiedy byliście na medalowym miejscu.
- Bardzo się cieszyliśmy. Mówiliśmy sobie, że trzeba dać z siebie
wszystko w drugim skoku i tak było. Każdy z nas leciał na miarę swoich
możliwości. Nie doradzaliśmy jeden drugiemu, żeby nie stracić
koncentracji.
Apetyty rosną przed igrzyskami?
- Bardzo mnie cieszy, że sporty zimowe w Polsce tak poszły do przodu.
To, co pokazała Justyna, jak rozpracowała rywalki, to myślę, że one
gdzieś w kącie płakały z żalu. Mam nadzieję, że tak jak ja pociągnąłem
skoki narciarskie, tak Justyna pociągnie do przodu biegi.
Czy sukces Justyny jakoś wam pomógł?
- To było coś wspaniałego. W takich chwilach czujemy się Polakami i
chcemy reprezentować nasz kraj jak najlepiej. Sukces Justyny na pewno
dodał nam skrzydeł.
Małysz: Z nadzieją patrzę do przodu
2009-03-01
15:00
- Pięć metrów na tej skoczni to mało. Gdyby nie Okabe, który skoczył 135 metrów, mielibyśmy medal - mówił lekko zawiedziony Adam Małysz, po konkursie drużynowym w skokach narciarskich, podczas MŚ w Libercu.