ME w piłce ręcznej: Marcinowi Lijewskiemu wraca moc!

2010-01-25 9:12

Co ty, z ławkowym będziesz rozmawiał? Przecież ja tu tylko bidony podaję kolegom - rozpoczął rozmowę z "Super Expressem" Marcin Lijewski (33 l.). Humoru, jak widać, nie traci, a na szczęście wracają mu też zdrowie i forma.

W folderze przygotowanym przez organizatorów EURO jest przedstawiony jako "jeden z najbardziej kompletnych zawodników świata". Na parkiecie potrafi rzeczywiście niemal wszystko, dwukrotnie wybierany był do najlepszej siódemki mistrzostw świata (w 2007 i 2009 roku).

- Po wycięciu migdałków nie odzyskałeś chyba jeszcze najwyższej formy.

- Nie cierpię się usprawiedliwiać, ale powrót do formy po czymś takim to nie jakieś hop-siup. Wycięcie migdałków w moim wieku to poważna operacja. Nie wystarczy pociągnąć i odciąć. Konieczne było łyżeczkowanie. A potem przez kilka dni gardło boli niewyobrażalnie. Ja przez trzy dni zjadłem dwa kawałki chleba. A akurat były święta! Na stole mnóstwo pyszności, do Hamburga zjechała się cała rodzina, a ja leżę i zdycham...

Patrz także: Lijewski: Sorry za horrory

- Straciłeś sześć kilogramów. Brakuje ci tej masy?

- Nie, trzy kilo już odrobiłem. Próbuję na każdym posiłku jeść więcej niż inni, ale żołądek ma określoną pojemność, więcej niż możesz nie wepchniesz (śmiech). Tylko że po tych przejściach brakuje mi siły, zatyka mnie. Na szczęście jest coraz lepiej, moc wraca.

- To może trzeba było przejść tę operację w innym terminie?

- Klub chciał, żebym dograł Bundesligę do końca grudnia, a zabieg miałbym mieć po Nowym Roku. Ale wtedy bym nie pojechał na EURO, więc poprosiłem działaczy Hamburga, by operacja odbyła się wcześniej.


- Na EURO jesteś, ale w pierwszych meczach za dużo nie grałeś.

- I dostaję od tego szału. Pierwszy raz w karierze jestem rezerwowym! Nie umiem się na ławce odnaleźć, nie wiem, co ze sobą zrobić. Ledwie przetrwałem horror ze Słowenią.

- A wierzyłeś do końca?

- Oczywiście. Jak przegrywaliśmy czterema bramkami na kilka minut przed końcem, to powiedziałem doktorowi: "Spokojnie, przynajmniej zremisujemy".

Patrz także: Ten Szmal wart jest wielkiej kasy

- Teraz gramy już drugiej rundzie, przed nami jeszcze mecze z Czechami i Francją.

- Szczerze? Uważam, że Francuzi są o piętro wyżej od wszystkich. To będzie ekstremalnie trudny mecz. Czesi są teoretycznie słabsi, ale pierwsza runda tych mistrzostw pokazała, że teorię to można sobie wsadzić. Pamiętacie Szwedów? W piłkę ręczną grali najlepiej w naszej grupie, ale głowy zupełnie im nie funkcjonowały i już ich tu nie ma. Nam to na szczęście nie grozi, my jesteśmy prawdziwe walczaki.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze