Amerykanin Maurice Greene (38 l.), były najszybszy człowiek świata, obecnie ekspert Eurosportu, udzielił "Super Expressowi" specjalnego wywiadu.
- Kto zdobędzie złoto na 100 m podczas igrzysk w Londynie i dlaczego Usain Bolt?
Maurice Green: - Za wcześnie na prognozy olimpijskie. Najpierw chciałbym go zobaczyć w kilku startach. Jeśli Usain będzie w takiej formie jak cztery lata temu w Pekinie, zwycięży. Ale zwracam uwagę, że w biegach, które były "na styku", przegrywał. Wtedy może mieć kłopoty.
- Bolt to jeszcze człowiek czy już maszyna?
- Na pewno człowiek. Choćby dlatego, że jako sprinter wcale nie jest perfekcyjny, zdarzają mu się drobne problemy techniczne.
- Życiowy wynik Bolta jest lepszy od pańskiego rekordu świata ponad 0,2 s. Gdzie leży granica możliwości sprinterów?
- Gdyby nie problemy zdrowotne, pewnie zdołałbym osiągnąć 9,60. Nie uważam, by można było określić granicę. Da się pobiec szybciej niż Bolt. Nie wydaje mi się, by 9,40 czy nawet 9,10 s było kompletnie niemożliwe. Trochę lat jednak upłynie, zanim coś takiego zobaczymy.
- Odnosił pan kontuzje nie tylko w sporcie.
- Naciągnąłem kolano podczas jednego z odcinków amerykańskiego "Tańca z gwiazdami".
- Może był pan za szybki dla partnerki?
- Cha, cha... Na pewno nie, poza tym w każdej chwili potrafiłem zwolnić. Choć to bywało trudne, bo moim ulubionym tańcem jest samba.
- Załóżmy, że Maurice Greene wychodzi dzisiaj na stadion i biegnie stumetrówkę...
- To byłoby bardzo wolne sto metrów. Nie trenuję tyle co kiedyś, ale może w 11,5 s bym się zmieścił.