Trenera Igora Milicicia na piedestał wywindowała sensacyjna wygrana ze Słowenią 2 lata temu. Mało kto zwrócił wtedy uwagę na fakt, że gwiazdor NBA Luka Doncić balował z kolegami do rana i na parkiecie wyglądali na mocno sfatygowanych. Mit chorwackiego geniusza stracił blask w meczu z Finami. Brak panowania nad zmianami i pomysłu na wykorzystanie Sochana, po amatorsku rozegrana decydująca akcja - sporo tego. Właśnie zaczynają się w Gdyni mistrzostwa Europy do lat 20, warto popatrzeć na następców Ponitki, Sokołowskiego, Zyskowskiego. To ważne, za rok Polska organizuje koszykarskie EURO (brawa dla PZKOSZ), wypadałoby pokazać się z lepszej strony niż nasi piłkarze w 2012.
Katarzyna Skowrońska z dumą ogłosiła to całej Polsce. Nie może się już doczekać tej chwili
Dzień później kolejny lodowaty prysznic zafundowała nam Iga Świątek. Oczywiście wciąż pozostaje najlepszą tenisistką świata, najświetniejszym polskim sportowcem i faworytką wyścigu po olimpijskie złoto. Rzucano gromy na Julię Putincewą, która tego dnia była po prostu lepsza na korcie, a w jej pomeczowej wypowiedzi nie było niczego złego. Rosyjskie korzenie to nie powód by zawodniczkę z Kazachstanu biczować. Gdyby otwarcie wspierała Putina, to co innego, ale to chyba nie ten przypadek. Oburzające było na pewno buczenie widzów, gdy Iga skorzystała z regulaminowej przerwy między setami. Nobliwi panowie zagryzający szampana wimbledońską truskawką niewiele mają rozumku pod słomkowymi kapeluszami skoro tak się zachowują.
Rodzice zwalniający dzieci z lekcji wf postulują by były one (lekcje, nie dzieci) ciekawsze. Czym zastąpić przewrót w przód, kozłowanie piłki, pływanie, przysiady i bieganie by dzieciaki były sprawne? To może tabliczkę mnoźenia zastąpić wróżbami, lekturę Adama Mickiewicza - Blanką Lipińską, a doświadczenia chemiczne paleniem e-papierosów? Tragiczny poziom sprawności fizycznej polskiej młodzieży to nie tylko brak widoków na medale, ale przede wszystkim wizja społeczeństwa schorowanego, ułomnego, słabego.
Ludziom narzekającym na mieszkających w Polsce uchodźców z Ukrainy polecam rozmowę z Artemem Putiwcewem. Były reprezentant Ukrainy gra dziś na zapleczu polskiej ekstraklasy w Termalice Brukbet Nieciecza i jest tam ikoną. Chłopak z Charkowa imponuje walecznością i ambicją na boisku oraz kulturą osobistą i miłością do dwóch ojczyzn poza nim. Świetny przykład przełamywania anty ukraińskich fobii choć mniej sławny niż jego rodak Taras Romańczuk.
Czy można dziś grać jak Pele, Maradona, Deyna? Naśladownictwo jest bardzo ryzykowne w każdej sferze. Śmieszy mnie deprecjonowanie klasy i osiągnięć Orłów Górskiego (50 lat minęło) i Piechniczka. To gadanie o wolniejszej grze, braku rywalizacji, odpuszczaniu meczu o brąz mundialu przez Brazylię i Francję, jest funta kłaków niewarte. Nikt nie odbierze tamtych wzruszeń milionom Polaków, dziś emerytów. Naśladowanie Czesława Niemena czy Marka Grechuty przez współczesnych idoli wychodzi śmiesznie. Tylko Bryan Adams zaśpiewał cudowny erotyk "Lay Lady lay" dużo lepiej niż jego twórca Bob Dylan. Ale to wyjątek, który jak zawsze potwierdza regułę.