Artur Tajmazow (ur. 1979), Osetyniec reprezentujący Uzbekistan, to recydywista – tak w dziedzinie sukcesów, jak dopingowych wpadek. Wygrał olimpijskie turnieje „wolniaków” w kat. 120 kg w latach 2004, 2008 i 2012. Dzisiaj pozostał mu jeden tytuł – ten pierwszy. Drugi odebrano mu w roku 2017 po wykryciu nowymi metodami sterydów - turinabolu i stanozololu. Trzeciego pozbawiony został rok temu - za oral turinabol.
Pokonany przez Tajmazowa w londyńskim finale Gruzin Dawit Modzmanaszwili też walczył - jak się okazało - na turinabolu, za co w ubiegłym roku pozbawiony został olimpijskiego srebra.
MKOl przyznał teraz złote medale w tej konkurencji półfinalistom, a są nimi: Komeil Ghasemi z Iranu i Biliał Machow z Rosji. Brązowe medale przyznano tym, którzy w Londynie podzielili piątą lokatę: Kazachowi Szabanbajowi i pochodzącemu z Bułgarii Amerykaninowi Dlagnevowi.
Na tym kończy się nowy rozdział olimpijskich medali. Ale nie kończy się „doping story” w kategorii 120 kg. Bo oto nowo wykreowany mistrz, 33-letni Biliał Machow od lutego zawieszony jest w prawach startu po wykryciu u niego sztucznego hormonu wzrostu. Zapaśnik oświadczył, że dostawał zastrzyki hormonalne w szyję, plecy i kolano po zabiegu operacyjnym, ale nie wyjawił tego w trakcie pobierania próbek. Spodziewać się może dwuletniego zawieszenia.
Olimpijskiego złota nie straci, bowiem wykrycie zabronionej substancji nie dotyczy tamtego wydarzenia.