"Super Express": - Jak forma przed finałem? Na początku eliminacji szedłeś jak burza, ale pod koniec to Amerykanie robili lepsze wrażenie...
Mariusz Pudzianowski: - A po co miałem się wysilać, jak już byłem pewny awansu do finału? Za długo w tym biznesie jestem, żeby głupio marnować siły i ryzykować kontuzję, więc pod koniec eliminacji odpuściłem. Za to Amerykanie dawali z siebie wszystko i ciekaw jestem, czy nie spuchną w finale. Śmieję się z nich, bo to taki trochę dziwny naród. Jak widzą kamery, to głupieją i się popisują, zamiast oszczędzać siły.
- W czasie eliminacji narzekałeś na potworny upał. Skarżyłeś się, że w 6 dni straciłeś 9 kilo...
- Tak, ale już jest w porządku. Trochę wody ze mnie uciekło, ale waga już pomału wraca.
- Pół roku temu przeszedłeś skomplikowaną operację po zerwaniu bicepsa. Ta kontuzja nie zakłóciła przygotowań?
- Nie, choć bałem się, że za wcześnie wróciłem do treningów, ale już nie mogłem wytrzymać bez ciężarów. Lekarz, jak usłyszał, że już dźwigam, to powiedział, że jestem szaleńcem. A z bicepsem jest OK, powinien wytrzymać.
- Amerykanie odgrażają się, że zdetronizują pięciokrotnego mistrza świata, czyli ciebie...
- W mediach jadą na maksa, że są mocni i że wreszcie pokażą temu Polakowi, gdzie jest jego miejsce. Trzeba przyznać, że będą groźni. Mam wyżyłowaną formę, a oni zbliżyli się do mnie. Są też bardziej głodni sukcesu. Ja z moimi pięcioma tytułami nikomu niczego nie muszę już udowadniać. Choć na wakacje tu nie przyjechałem.
- Przyzwyczaiłeś ludzi do tego, że zawsze wygrywasz. Czujesz presję?
- Nie, choć wiem, że może być ze mną jak z Adamem Małyszem. Jak wygrywasz, to ludzie poklepują cię po plecach, a jak nagle przestaniesz - odwracają się od ciebie i cię depczą. Już czekam na te głosy, że "Pudzian" jest cienki.
- Po piątym tytule myślałeś o zakończeniu kariery. Teraz też to rozważasz?
- Nie, choć teraz będę się bardziej starał przecierać szlak następcom. Tak naprawdę to ja jestem skazany na ciężary do końca życia. Jak się tyle lat dźwiga takie potworne żelastwo, to organizm się przyzwyczaja i ciągle potrzebuje ogromnego wysiłku, bo serce pompuje duże ilości krwi. Jak bym nagle odstawił zupełnie ciężary, to organizm mógłby tego nie wytrzymać.
- A jaka jest nagroda w tym roku za mistrzostwo świata?
- Są jakieś pieniążki, ale nie pytałem ile.
NA NICH PUDZIAN MUSI UWAŻAĆ
Żydrunas Savickas (34 l., Litwa)
Wzrost: 190 cm
Waga: 155-170 kg
Sukcesy: 2. miejsce na MŚ w 2003 i 2004 roku, 3. miejsce na ME w 2001
Trenuje od 13. roku życia, od 16. bierze udział w zawodach siłaczy. W czasie wolnym od treningów relaksuje się, czytając książki i podróżując.
Derek Poundstone (28 l., USA)
Wzrost: 186 cm
Waga: 138-142 kg
Sukcesy: 4. miejsce w MŚ w 2007 roku, 2. miejsce w MŚ w 2008
Profesjonalnym strongmanem jest od 2004 roku, a od dwóch lat pracuje w policji. Startował w ponad trzydziestu konkursach siłaczy, a zaledwie trzy razy było poza pierwszą trójką.
ZMIANY W FINALE
W tym roku strongmani będą w finale walczyć w nieco innych niż rok temu konkurencjach. Czeka na nich między innymi "spacer farmera" z dwoma ciężarami po 162 kg, przeciąganie samolotu na dystansie 25 metrów, ładowanie na podesty kul ważących od 110 do 165 kg i przerzucanie bali ważących od 200 do 350 kg.