Sufit za nisko, dno za blisko. Ściśnięci na ciasnym basenie rzeszowscy skoczkowie do wody potrafią wskoczyć do międzynarodowej czołówki. Dokonał tego właśnie niespełna 18-letni Andrzej Rzeszutek, skoczek Stali Rzeszów.
- Odniosłem wielki sukces, ale to jeszcze nie moje maksimum. To nie był mój najtrudniejszy program, a i te skoki wykonane w Rzymie potrafię wykonać lepiej - mówi młody rzeszowianin, który w br. wywalczył jeszcze srebrny krążek ME juniorów w tej samej konkurencji (1 m).
Do sekcji skoków do wody zapisali go rodzice, gdy miał 6 lat. Dziś Andrzej jest im wdzięczny.
- Bardzo lubię to, co robię. Nie miewam chwil, w których chciałbym porzucić sport - deklaruje. - Nawet wtedy, gdy dwa lata temu złamałem obie kości śródstopia.
Ten bolesny przypadek miał miejsce właśnie na basenie WSK w Rzeszowie, gdzie trenuje Stal Rzeszów. Sekcja prowadzona przez Ormianina z polskim obywatelstwem, Sierża Koczariana, od lat jest dominatorem w skokach do wody w naszym kraju, ale brakuje jej... urządzeń.
Wieża zamiast pełnowymiarowych 10 m liczy sobie tylko 5 m (wielkość dla juniorów), a i tak trzeba było w suficie wydrążyć wnękę. Z kolei głębokość wody 3,5 metra jest mniejsza o metr od standardowej. Stąd powstała kontuzja Andrzeja Rzeszutka.
- Chwile wcześniej trenowałem w Eindhoven w Holandii i przyzwyczaiłem się do tamtej głębokości. A chociaż w Rzeszowie skakałem z wieży o połowę niższej, zapomniałem wyhamować przed płytszym dnem i wbiłem się w nie stopami - wspomina. - Przez dwa miesiące byłem w gipsie, a przez pół roku przechodziłem rehabilitację.
Rzeszowski skoczek wcale nie zaprzecza, że miał w przeszłości lęk wysokości.
- Tyle że przyszło przyzwyczajenie i wyzbyłem się go - twierdzi. - Pamiętam jeden przypadek, gdy uciekłem z 5-metrowej wieży. Ale nie z powodu wysokości, tylko z obawy o uderzenie o wodę, bo nie było wtedy jeszcze u nas "bąbelmaszyny" (rozpryskuje ona wodę, czyniąc ją bardziej miękką - przyp. red.). A jednak trochę żałuję, że z koniecznośći muszę się specjalizować w trampolinie, bo wieża wydawała mi się bardziej atrakcyjna.
Trampolina 1-metrowa jest konkurencją nieolimpijską. W igrzyskach olimpijskich rozgrywa się skoki z wysokości 3 m.
- Ta wyższa trampolina wymaga lepszej techniki i doświadczenia. Na niższej najważniejsze są prędkość i siła. Ale występ na olimpiadzie jest moim marzeniem.
Jedyny polski medal w mistrzowskiej imprezie seniorów zdobyty został 41 lat temu, gdy ojciec Andrzeja był niemowlęciem.
- Będę robił, co mogę, by wskoczyć na seniorskie podium - obiecuje wicemistrz Europy juniorów. - Nie tylko ja. Bo w Rzeszowie jest więcej zdolnych skoczków, o których będzie słychać.