- Ale ani moja osoba, ani mojego byłego trenera Andirja Lewita nie zostały wykorzystane przez Polski Związek Gimnastyczny. Jakbyśmy byli zbyteczni. Opracowałem program na rzecz rozwoju młodych talentów, ale przepadł, bo PZG nie złożył na czas dokumentacji w ministerstwie - opowiada nam Blanik.
- Chyba znacznie pan przytył.
- O tak. Najgorsze jest nieregularne odżywianie z powodu wielu wyjazdów, spotkań, imprez. Brak czasu na śniadanie, a wieczorem obfite kolacje. A w trakcie kariery jadłem jedną kromkę chleba na śniadanie, jedną - po południu, a na obiad - mięso albo ryż.
Patrz też: Nowy minister sportu - Joanna Mucha. Kim jest Joanna Mucha?
W dodatku przydarzyła mi się operacja Achillesa, po której kilka tygodni miałem nogę w gipsie. No i przybrałem... siedemnaście kilo. Teraz mam jedenaście na plusie.
- Co by się stało, gdy dzisiaj próbował pan wykonać skok nazwany blanikiem?
- Obawiam się, że niemożliwy byłby nawet przerzut (naskok do odbicia rękami - red.). A o dwóch i pół salta nawet nie myślmy (śmiech).