Pojedynek odbył się we Wrocławiu podczas 19. mistrzostw Polski w wioślarstwie halowym Ergowiosła 2010.
Stalowe mięśnie Pudziana okazały się niezawodne. Objął prowadzenie zaraz po starcie i zwyciężył rezultatem 1.18,2 mając ok. 30 m przewagi. Rańda osiągnął czas 1.25,2, ale wcześniej zdobył tytuł mistrza kraju w wadze lekkiej na dystansie 2000 m.
Zobacz koniecznie: Pudzian w zbroi - rycerz pod Grunwaldem
Mistrz świata strongmanów przyznał, że mimo dobrego wyniku brał pod uwagę możliwość porażki, bo wioślarstwo i ergometr to jednak specjalność Rańdy. Sam olimpijczyk przyznał, że w wyścigu był trochę ospały.
Cały czas zakładał bowiem, że Mariusz nie będzie podjeżdżał zbyt blisko, tylko pracował samymi rękoma, by dorównać zawodowcowi. Tymczasem Pudzian wykorzystał słabość przeciwnika i pokazał, że oprócz podnoszenia ciężarów potrafi też pływać.
Wyścig na urządzeniu treningowym tak się spodobał obu panom, że w przyszłym roku planują zwiększyć dystans do 1000 m. A może nasz siłacz przerzuci się na inną dyscyplinę sportu?