Rafał Majka

i

Autor: Andrzej Lange Rafał Majka

Rafał Majka: Od małego śmigałem na rowerze [WYWIAD]

2013-10-09 17:00

Rafał Majka (24 l.) zakończył tegoroczne starty w wielkim stylu. Polak jeżdżący w barwach duńskiej grupy Saxo-Tinkoff zajął drugie miejsce w klasyku Turyn - Mediolan i był trzeci w prestiżowym Giro d'Lombardia. - I na tym koniec. Mam odciski od siodełka. Pora odpocząć - śmieje się wychowanek Krakusa Swoszowice.

"Super Express": - Na finiszu sezonu, kiedy zdecydowanie bardziej doświadczeni zawodnicy słaniają się na rowerach, ty w odstępie zaledwie trzech dni dwukrotnie stajesz na podium poważnych wyścigów.

Rafał Majka: - Bo ja jestem chłopak z gór! Od małego śmigałem na rowerze. Do szkoły i z powrotem. A po lekcjach całe dni ścigałem się z chłopakami. Tak się budowało siłę i wytrzymałość. Z ostatnich wyścigów jestem bardzo zadowolony. Znaleźć się na podium w otoczeniu Joaquima Rodrigueza czy Alejandro Valverde to strasznie mobilizujące. Ale mnie cały czas w głowie siedzi wyścig ze startu wspólnego podczas mistrzostw świata z Florencji. Po Vuelta a Espana praktycznie nie miałem wolnego. Wróciłem do Włoch i trenowałem na trasie mistrzostw. Znając ją prawie na pamięć, liczyłem na miejsce w ścisłej czołówce. Nie udało się. To mnie boli.

Zobacz także: MŚ w kolarstwie. Tony Martin mistrzem po raz trzeci, Polacy daleko

- A dlaczego nie wyszło? Przecież przez większą cześć wyścigu byłeś wśród prowadzących.

- O wszystkim zdecydowała fatalna pogoda. Lał deszcz, było tak ciemno, że momentami człowiek nie wiedział, gdzie jest. Na jezdni było jak na ślizgawce. Doszło do trzydziestu kraks. Trzeba było bardzo uważać. Trudno, widocznie to nie był jeszcze mój czas.

- I tak masz za sobą świetny sezon. W rankingu Międzynarodowej Unii Kolarskiej zajmujesz najlepsze z Polaków 20. miejsce na świecie.

- Po udanych startach w Giro d'Italia, Tour de Pologne i Giro d'Lombardia mogę o sobie powiedzieć, że stałem się kolarzem przez duże "K". Teraz marzę, by na koniec przyszłego sezonu zmieścić się w najlepszej dziesiątce.

- Wreszcie masz czas na odpoczynek. Na mecie Giro d'Lombardia czekała na ciebie ukochana Marta.

- Dopiero pierwszy raz odwiedziła mnie we Włoszech, więc będzie okazja, by pokazać jej Italię. Zwiedzimy Pizę, Florencję, może wyskoczymy do Rzymu. Potem wracamy do Polski, żeby odpocząć. W tym sezonie w wyścigach przejechałem ponad 30 tysięcy kilometrów, a z treningami ze trzy razy tyle. Mam na liczniku więcej niż mój samochód (śmiech). Odwiedzę w Gdańsku zaprzyjaźnionego masażystę, żeby wymienił mi olej w nogach, a potem trochę poleniuchuję.

Najnowsze