- To prawda, że mam kilka propozycji startów autem WRC, ale nie wiem jeszcze, czy i z kim się zwiążę - przyznaje Kubica. - Jeśli miałbym jeździć w teamie WRC, to muszę wiedzieć, że będę odgrywał w nim ważną rolę. Pięćdziesiąt procent rajdów będzie dla mnie czymś zupełnie nowym i sporo zależy od tego, czego oczekują ode mnie ludzie wsadzający mnie do samochodu - dodaje.
Kubica najpoważniej będzie rozważać oferty szefów rajdowych teamów Citroena i M-Sport. - Mam pomysł na przyszły rok. Jeśli pozostanę w rajdach, nadal będę się wielu rzeczy uczył. W WRC poziom kierowcy można ocenić po trzech latach - uważa. - Jeśli po tym czasie nie byłbym w stanie walczyć o najwyższe miejsca, to by znaczyło, że popełniłem błąd i nie jestem dość dobry.
Zobacz również: Marek Nawarecki: Kubica wygrał bo jest TYTANEM pracy [WYWIAD]
Przygrywka do kariery w WRC czeka Kubicę w Rajdzie Wielkiej Brytanii (13-17 listopada), gdzie wsiądzie do najszybszego citroena DS3 WRC. Polscy fani już chcą widzieć krakowianina na podium rozgrywanej w Walii imprezy, ale Robert zdecydowanie tonuje hurraoptymistyczne nastroje.
- Bądźmy spokojni przed tym rajdem. Wielu kibiców sądzi, że będę szybki, ale moim zdaniem to niezwykle trudne - komentuje Kubica. - W zasadzie niemożliwe jest nawiązanie przeze mnie do tempa jazdy pierwszych pięciu, sześciu kierowców. Gdyby, biorąc pod uwagę wielkie doświadczenie rywali, stało się inaczej, to by oznaczało, że coś w tym systemie nie gra. Jazda w Wielkiej Brytanii nie będzie miała żadnego przełożenia na następny sezon - uważa Robert.