Nikogo nie trzeba przekonywać, że rugby czy futbol amerykański to dyscypliny dla prawdziwych twardzieli. Najbardziej narażoną na jakieś uszkodzenia częścią ciała jest głowa i wydaje się, że jej urazy są dla zawodników praktycznie codziennością. Dlatego też kilku byłych australijskich sportowców postanowiło w służbie nauki... oddać swoje mózgi do celów badawczych.
Ian Roberts, Peter FitzSimons oraz Colin Scotts zdecydowali się na ten dość niespotykany ruch, by pomóc w poszukiwaniu lekarstwa na chroniczną encefalopatię pourazową (CTE). Jest to choroba, która często spotyka sportowców uprawiających właśnie rugby, futbol amerykański czy boks, a więc dyscypliny, w których powtarzalne urazy głowy są standardem. Takie uszkodzenia mózgu mogą skutkować m.in. utratą pamięci, zmianami nastroju czy depresją.
Co jednak najciekawsze CTE można zdiagnozować... dopiero po śmierci, bo podczas autopsji. Roberts, FitzSimons i Scotts postanowili więc, że gdy umrą, ich mózgi poddane zostaną specjalnym testom. Międzynarodowa sieć badawcza i Concussion Legacy Foundation w Bostonie mają zająć się analizowaniem efektów choroby, co może być przełomem w jej wykrywaniu i poszukiwaniu lekarstwa.
ZOBACZ: Niesłychana sytuacja w USA. Cieszący się kibice wywołali... trzęsienie ziemi