"Super Express": - Jak z pani zdrowiem?
Krystyna Pałka: - Jest dobrze. Odeszły bóle kręgosłupa, chociaż miałam ciężkie ćwiczenia ze sztangą. W maju i w październiku przeszłam testy w centrum olimpijskim w Salzburgu, wykazały one, że mam stabilniejszą postawę strzelecką niż rok temu. Myślę, że z taką postawą można tej zimy urodzić na trasie jakieś "zera" (strzelania bez pudeł - przyp. red.). No i psychicznie też jestem mocniejsza.
- Przed rokiem sama pani płaciła za takie testy. Jak było tym razem?
- Teraz raz zapłaciłam sama, a raz - Polski Związek Biatlonu.
Przeczytaj koniecznie: Adam Małysz wróci do skoków? Tego chcą kibice, ale on...
- Czy sukcesy poprzedniego sezonu przyniosły nowy kontrakt sponsorski?
- Nowego nie. Ale znaczek Red Bulla noszę teraz także na opasce. Więcej nie powiem.
- W której konkurencji liczy pani szczególnie na sukcesy?
- Bez różnicy. Ale bardziej lubię biegi, gdzie mam bezpośredni kontakt z rywalkami (bieg ze startu wspólnego, pościg i sztafeta - red.). W takich stresowych sytuacjach koncentrację mam lepszą niż przy walce tylko z czasem.
- Zatem nakręca panią walka?
- Tak. Lubię gdy przybiegam z rywalkami równocześnie na strzelnicę i konkurujemy, która szybciej i celniej wykona strzały.
- A odnalazłaby się pani na wojennym polu walki?
- Jestem żołnierzem i mam od maja stopień kaprala. Nie wystraszyłabym się na polu walki. Tylko nie mogłabym strzelać do ludzi. Do tego się nie nadaję.