– Sport towarzyszył mi właściwie od najmłodszych lat, bo rodzice są sportowym małżeństwem, aktywnym zresztą do dziś. Tata trenował dziesięciobój, a mama biegała na 400 m przez płotki. Oboje później zostali trenerami i ja, jako mały chłopiec, jeździłem z nimi na prawie wszystkie treningi, zgrupowania i zawody, więc chłonąłem naturalnie tryb życia sportowca – wspomina o swoich początkach ze sportem Konrad Bukowiecki, utytułowany dziś lekkoatleta specjalizujący się w pchnięciu kulą.
Jak tłumaczy, wszystko zaczęło się od pływania, które trenował z zapałem przez sześć lat. Nie brakowało jednak i innych aktywności, które pożytecznie wypełniały pozalekcyjny czas. – W zasadzie codziennie miałem jakieś zajęcia, czy to pływanie, judo czy boks. A po tych zajęciach, jak praktycznie każdy chłopak, zadowolony biegłem na dwór i przez wiele godzin grałem z kumplami w piłkę – podkreśla polski sportowiec.
Zdaniem Konrada Bukowieckiego, właśnie takie podejście do aktywnego spędzania czasu okazało się strzałem w dziesiątkę. Faktem jest, że nie każdy zostanie przy obranej w młodzieńczym wieku drodze zawodowego sportowca, ale wpojona odpowiednio wcześnie aktywność fizyczna i tak niesie ze sobą szereg korzyści.
– Sport uczy dzieci i młodzież nie tylko rywalizacji w gronie rówieśników, ale także samodyscypliny, umiejętności dążenia do celu i życia w grupie oraz szacunku dla drugiego człowieka. Dzięki zajęciom sportowym młodzi ludzie lepiej radzą sobie w społeczeństwie, tym prawdziwym, a nie wirtualnym – dodaje mistrz Europy w pchnięciu kulą i uczestnik igrzysk olimpijskich.
Jedno z kluczowych założeń kampanii „TAK dla sportu, NIE dla agresji i przestępczości”, sfinansowanej ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Minister Sprawiedliwości, dotyczy roli sportu w przeciwdziałaniu patologiom społecznym i przestępczości. Także w tym aspekcie Bukowiecki dostrzega oczywistą zależność. – To nie jest żadne twierdzenie na wyrost, że sport pomaga zapobiegać uzależnieniom od komputera, alkoholu czy narkotyków. Faktycznie tak jest, bo człowiek orientuje się w zupełnie inną stronę i najzwyczajniej nie ma czasu, ani chęci, aby zaburzać codzienne funkcjonowanie, w którym czuje się w jakimś sensie komfortowo – podsumowuje lekkoatleta.