Najważniejszym postaciom w menadżerskim biznesie powodzi się znakomicie. To oni pociągają za sznurki przy największych światowych operacjach transferowych, w wielu wypadkach kształtują także obecny futbol. Nic więc dziwnego, że wiążą się z tym ogromne gratyfikacje finansowe. Im bardziej zapobiegliwy agent, tym większe prowizje spływające na jego konto za dokonane transfery. FIFA stwierdziła jednak, że obecne zasady są niewłaściwe i trzeba je zmienić.
A jak? Należy wprowadzić transparentność. Obecnie najważniejsi agenci piłkarscy, tacy jak Jorge Mendes (odpowiadający za interesy m.in. Cristiano Ronaldo), Mino Raiola (Paul Pogba czy Zlatan Ibrahimović) czy Jonathan Barnett (Gareth Bale) są w stanie inkasować sute, wielomilionowe prowizje transferowe zarówno od klubu, jak i od piłkarza. Ich gratyfikacja finansowa za przeprowadzone operacje potrafi więc czasem urosnąć do naprawdę wysokiej kwoty.
FIFA stwierdziła więc, że wynagrodzenie menadżerskie musi być jawne i wynosić najwięcej 10% od kwoty transferu. Dodatkowo organizacja chce zabronić pobierania przez agentów pieniędzy zarówno do klubu, jak i od zawodnika. Grupa zawodowa, wśród której znajdują się ludzie potrafiący zarobić nawet kilkadziesiąt milionów euro rocznie, jednak się na to nie zgadzają. Zapowiadają walkę z anonsowanymi zmianami. "La Gazzetta dello Sport" dodaje, że jeśli FIFA nie cofnie się przed swoimi zamiarami, to sprawa może wylądować nawet w sądzie.