To była jedna z najpoważniejszych awarii Facebooka w ostatnich miesiącach. Choć portal funkcjonował w zasadzie normalnie, to postronne osoby mogły dowiedzieć się, czy gwiazdy, politycy, czy też celebryci prowadzą swoje media społecznościowe osobiście. W znacznym stopniu tak nie jest. W gronie osób, które korzystają z pomocy innych jest również Lewandowska.
Facebook przypadkowo "poinformował" fanów trenerki fitness, że posty publikuje osoba o imieniu Kasia. A dokładnie dotyczyło to wpisu z 2 stycznia. Taka sytuacja bardzo nie spodobała się fankom Lewandowskiej. Jedna z nich zapytała żonę piłkarza Bayernu wprost o tę sytuację. - Pani Anno. Czy odniesie się Pani do zarzutów odnośnie zatrudnionych przez Panią osób, które prowadzą Pani social media?! Milczenie na ten temat to jakby potwierdzenie tych zarzutów! Dzisiaj w pracy koleżanki dyskutowały na ten temat i czują się bardzo oszukane przez Panią! - czytamy w jednym z komentarzy na Instagramie.
Lewandowska odpowiedziała zdecydowanie. - Oficjalnie odpowiadam, że ja prowadzę moje social media. Proszę nie ulegać manipulacjom. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie żyją tylko losem Instagrama. Ściskam - napisała trenerka fitness. Odpowiedź jest jednoznaczna, ale jednak nie rozwiewa wszystkich wątpliwości, bo jednak Facebook twierdzi zupełnie coś innego.