Vancouver - pechowa olimpiada: śmierć Gruzina, połamane żebra Słowenki, Parson lata jak Małysz

2010-02-20 11:03

Każda masowa impreza sportowa ma to do siebie, że podczas jej trwania zdarzają się wypadki. Jednak liczba wypadków w Vancouver zaczyna przerażać i sportowców, i widzów. Zbyt szybki tor saneczkarski był przyczyną śmierci Gruzina Kumaritaszwiliego, brak barierki na trasie sprawił, że Słowenka Petra Majdić wpadła do rowu i złamała cztery żebra.

Przesądni twierdzą, że nad Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Vancouver ciąży fatum. Jeszcze przed ich rozpoczęciem, podczas treningu na torze, zginął Gruzin Nodar Kumaritaszwili. Saneczkarz przy szybkości ok. 140 km/h stracił panowanie nad sankami, przewrócił się i wypadając z toru uderzył w słup podtrzymujący konstrukcję dachu. Mimo natychmiastowej reanimacji - zmarł.

Pamięci Gruzina Kumaritaszwiliego poświęcono ceremonię otwarcia. I tutaj też pojawił się problem. Jeden z czterech słupów symbolizujących indiańskie totemy, nie wysunął się spod ziemi. Znicz zamiast z czterech, składał się więc tylko z trzech części.

>>> Zobacz galerię wypadków w Vancouver <<<

Sportowiec, który miał zapalić filar-totem ogniem olimpijskim, rozglądał się zdezorientowany po stadionie.

Anja Parson latała prawie jak Małysz

Wyjątkowo niebezpieczna okazała się trasa narciarskiego zjazdu kobiet. Faworytka imprezy, Anja Parson, wybiła się na potężnej muldzie i w powietrzu przeleciała 60 metrów! Po gruchnięciu w ziemię z trudem podniosła się o własnych siłach. W podobnym stanie było zresztą sześć innych zawodniczek, które przewróciły się na trasie.

Obejrzyj wideo: Petra Majdić łamie żebra >>>


Petra Majdić - żelazna kobieta, bohaterka igrzysk

Podczas treningu przed środowym sprintem Majdić spadła z niezabezpieczonej trzymetrowej skarpy. Słowenka zacisnęła zęby i wystartowała. Po tym, jak w niesamowity, budzący największy szacunek sposób zdobyła brązowy medal (przegrała tylko z Kowalczyk i Bjoergen), została okrzyknięta bohaterką igrzysk. Po minięciu mety zemdlała, a w wejściu na podium pomagał jej trener.

Teraz wyszło na jaw, że Majdić zdobyła olimpijski brąz, mając... cztery złamane żebra i uszkodzoną opłucną! Wprawdzie zapowiadała, że postara się wystąpić w biegu na 30 kilometrów, ale lekarze jej tego zabronili i Słowenka wraca do domu.

Feralny lód

Olbrzymią liczbę problemów przysporzył organizatorom lód w hali - Richmond Olympic Oval. W trakcie zawodów panczenistów zepsuła jest jedna z maszynek wygładzających lód i nie można było kontynuować zawodów. Przerwa na naprawę toru trwała aż półtorej godziny. W tym czasie polski panczenista Maciej Ustynowicz (27 l.) przygotowujący się do startu... usnął.

Przeczytaj koniecznie: Nawet lód im się psuje

Na tym nie koniec tej "lodowej sagi". Na stan lodowiska skarżyli się hokeiści. Najgłośniej w tej sprawie zaprotestował gwiazdor reprezentacji Rosji Aleksander Owieczkin (25 l.).

- To był już trzeci mecz rozgrywany tego dnia, płyta lodowiska znajdowała się w kiepskim stanie. Trudno było cokolwiek zrobić, krążek często podskakiwał na tafli - przyznał po meczu ze Słowacją Owieczkin.

Kolejna wpadka przydarzyła się tej samej hali. Jacques Rogge (68 l.) zjawił się w Richmond Oval  na moment przed startem ósmej pary zawodników rywalizujących na łyżwiarskim dystansie 1000 m. Sędzia podniósł pistolet startowy i...nic.

Sprzęt zawiódł totalnie, nie pomogło potrząsanie nim i dłubanie w mechanizmie. Zawodnicy musieli cierpliwie poczekać aż ktoś przyniesie inny pistolet. Mięśnie im sztywniały. To pech, że kolejna wpadka organizatorów odbyła się akurat na oczach przewodniczącego MKOl.

Jedna łazienka na 6 osób

Bardzo ostro na temat organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich wypowiedział się trener Adama Małysza (33 l.) - Hannu Lepistoe (64 l.). Fin narzekał, że na jego piętrze na sześć osób jest tylko jedna łazienka i, że jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie ustalać grafik.

Stwierdził też, że w porównaniu do warunków jakie mają przy wielkich imprezach na przykład piłkarze to sportowcy występujący w Kanadzie wyglądają jak ich ubodzy krewni. 

Najnowsze