Fabian Drzyzga błyszczy przy siatce, ojciec przy mikrofonie

2014-10-02 11:33

Katowice, Spodek, kilka minut po finale siatkarskiego mundialu. Na parkiecie Wojciech Drzyzga (56 l.) wpada w ramiona syna Fabiana (24 l.). Przed chwilą spełniło się ich wielkie rodzinne marzenie. Junior został mistrzem świata, a senior komentował decydujący mecz. Choć występują w różnych rolach, to stali się jednymi z najważniejszych ludzi polskiej siatkówki.

- Komentuję od 10 lat, co roku wychodzi grubo ponad 100 spotkań, ale czegoś tak magicznego jak mundial w Polsce nie przeżyłem i już nigdy nie przeżyję. Bo to było niepowtarzalne. Nawet gdybyśmy na igrzyskach w Rio zaszli równie daleko, to bez tej otoczki polskich kibiców… Nie, nie, nie. Naszych mistrzostw już z niczym nie będzie się dało porównać. Również jeśli chodzi o poziom przekazu telewizyjnego. Pod tym względem Polsat wyznacza światowe standardy, nie ustępując żadnej wielkiej telewizji - mówi nam Wojciech Drzyzga, jeden z najlepszych siatkarskich ekspertów.

Polski siatkarz zawiesił karierę! Wykryto u niego nowotwór!

Ligowe mecze komentuje się trudniej

Drzyzga senior występuje w niewdzięcznej roli, bo komentuje mecze, w których gra jego syn. - O wiele trudniej komentuje mi się ligowe występy Fabiana niż te w kadrze. Bo jeśli pochwalę go jako gracza Resovii, to na przykład kibic Jastrzębia może mieć pretensje. A gdy oceniam syna w trakcie meczu reprezentacji, to nie ma problemu, bo wtedy i tak wszyscy dopingujemy naszych - tłumaczy Wojciech, a Fabian zgadza się z ojcem. - Czasem odtwarzam komentarze taty i niemal zawsze zgadzam się z tym, co mówi. Pewnie dlatego, że patrzymy na świat przez te same, choć nie różowe, okulary - zapewnia rozgrywający reprezentacji Polski.

Być lepszym od taty

Kilka lat temu, zapytany o największe marzenie, Fabian odpowiedział, że chce być lepszy od ojca. - Czy po wygraniu mistrzostwa świata może tak o sobie powiedzieć? - zastanawia się Drzyzga senior. - Hmm, ja mistrzem świata nie byłem, trzy razy zdobywałem za to wicemistrzostwo Europy, co było wielkim sukcesem, bo wtedy Ruskich pokonać się nie dało. Osiem lat grałem w reprezentacji Polski, przez siedem byłem pierwszym rozgrywającym. Wiele razy stawałem też na podium mistrzostw Polski, a Fabianowi do tej pory zdarzyło się to raz. Potem zdobywałem medale w lidze tureckiej i francuskiej, więc gdy syn spojrzy na listę moich osiągnięć, to znajdzie jeszcze motywację - uśmiecha się Wojciech, a Fabian kwestię kwituje krótko: - OK, jestem mistrzem świata, ale tacie jeszcze nie dorosłem nawet do pięt.

Rodzice byli niemrawi

Obaj zapewniają, że nigdy nie prowadzili siatkarskich sporów. - Nie należę do klubu szalonych rodziców, którzy na meczach syna wydzierają się i próbują dyrygować - mówi Wojciech, a Fabian potakuje. - To prawda, rodzice na moich meczach zawsze byli niemrawi, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu - mówi rozgrywający polskiej kadry, który po finale mundialu nie otrzymał od rodziców żadnego prezentu.

- Bo dostał go już wcześniej. Daliśmy mu z żoną w genach taką "siatkarską wędkę". Niech teraz łowi nią kolejne trofea - mówi Wojciech, a junior w pełni się zgadza. - Jestem szczęściarzem, bo mam rodziców, którzy dali mi właśnie wędkę, a nie od razu rybę. Tak jest dużo lepiej - zapewnia Fabian, który ma dwa marzenia. - Zagrać na igrzyskach w Rio, najlepiej w duecie z Pawłem Zagumnym. A drugie?… Wybrać się w końcu do Bordeaux, miasta, gdzie się urodziłem, a którego nigdy nie zdążyłem poznać.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze