Belg beształ podopiecznych za każdy błąd, a kilku z nich usłyszało ostre reprymendy oko w oko. Coś mogą o tym powiedzieć Grzegorz Łomacz, Bartosz Bednorz i Bartłomiej Lemański. Heynen suszył im głowy jak uczniakom, nie mogąc znieść nieporadności na parkiecie.
Jeszcze ciekawiej było podczas treningu następnego dnia. Heynen w pogadance przed zajęciami w Spodku wrócił do sytuacji z meczu z Kanadą.
- Popełniliśmy 27 błędów serwisowych. To mój życiowy rekord! - kpił selekcjoner. - To się nigdy wcześniej nie wydarzyło w mojej karierze. Kiedy podpisywałem kontrakt we Friedrichshafen, powiedziałem, że jeśli w jakimś meczu zespół zepsuje więcej niż 20 zagrywek, przestaję być trenerem. Dobrze, że nie obiecałem tego w Polsce... - dodał Heynen.
Tym razem obrócił sprawę w żart, ale widać, że na parkiecie żartować nie zamierza. Nie będzie dla niego świętych krów. Kto ma dostać burę, powinien się jej spodziewać, i to od razu po popełnieniu błędu. Może nie być miło, na pewno będzie ostro.
- Mogliśmy się szybko przekonać o tym, jak Vital wygląda w pracy, jak chodzi przy ławce i sobie pokrzykuje. Każdy chciał zobaczyć, jak to wygląda od kuchni - mówi "Super Expressowi" jeden z najmłodszych kadrowiczów Bartosz Kwolek (21 l.). - Trener jest bardzo wymagający, ale ja się akurat z tego bardzo cieszę. Dla młodych zawodników to jest kolejna lekcja i doświadczenie. Potrafi krzyknąć i przywołać do porządku, ale taki ma temperament. Każdy ma dla niego szacunek i każdy się słucha. Tylko w ten sposób zrobimy krok do przodu.
Wilfredo Leon: Na mundialu w Rosji będę kibicował Polakom
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin