Polacy nie pojadą na finałowy turniej LŚ w Brazylii, dostaną teraz trochę wolnego, zanim wrócą do Spały pracować nad formą na Euro 2017. Pozostaje ufać, że nowy selekcjoner Ferdinando De Giorgi (56 l.) zdąży zebrać swoich ludzi do kupy na prestiżowy turniej rozgrywany na własnych parkietach.
- Czasu na przygotowania będzie sporo i musi nam go wystarczyć - uważa Konarski. - Nie mamy innych zmartwień, gramy jeszcze w tym roku tylko Euro, nie trzeba nigdzie latać po świecie. Z dziewięciu spotkań w Lidze Światowej trzeba wyciągnąć wnioski - dodaje siatkarz, który miał bardzo złą końcówkę LŚ, ale wcześniej w wielu meczach stanowił główną siłę ataku. "Konar" był piątym punktującym i najlepiej blokującym skrzydłowym rozgrywek.
- Na mistrzostwach Europy musimy zagrać dużo lepiej, przede wszystkim o wiele równiej. Zdarzały nam się mecze dobre, ale i bardzo słabe. Oczywiście wiemy, że ta drużyna się dopiero tworzy pod opieką nowego trenera, ale trzeba też pamiętać, że nasza wyjściowa szóstka, poza pojawieniem się Bartka Lemańskiego, tak dużo się nie zmieniła - przypomina.
Polska będzie organizatorem ME po raz drugi w ciągu czterech lat. Poprzedni czempionat u siebie zupełnie nam nie wyszedł, w 2013 r. odpadliśmy w Gdańsku jeszcze przed fazą ćwierćfinałową, zajmując dopiero dziewiąte miejsce. Teraz są nowe nadzieje.
- Jestem dobrej myśli, że półtora miesiąca pracy wystarczy, by w mistrzostwach europy zagrać lepszą siatkówkę. Widzę pozytywy, wiem, że potrafimy szarpać i walczyć do końca, pokazywaliśmy to także w przegranych meczach. A celem musi być medal, w końcu jesteśmy gospodarzami. Każdy mierzy wysoko i nikt nie spuści głowy, że przegraliśmy parę spotkań i nie nadajemy się do grania w siatkówkę - przekonuje Konarski.