- Ten krążek z Łodzi ma kolor brązowy, ale trochę wpadający w złoto. Mama mi wywróżyła ten medal, powtarzała, że mam szczęście, jestem w czepku urodzona. Jak zwykle miała rację, wszystko się sprawdziło - śmieje się zawodniczka Muszynianki.
- Jak porównać dwa złota i brąz mistrzostw Europy?
- Z każdego medalu cieszę się tak samo. Kiedy trwała era "Złotek", nie mogłam w pełni uczestniczyć w tym, co się działo, bo byłam rezerwową. Dzisiaj zawieszam na szyi brąz mistrzostw Europy, który wywalczyłam występując cały czas w pierwszej szóstce drużyny narodowej. Dlatego smak tego medalu jest absolutnie specjalny. Ma wielkie znaczenie, bo grałyśmy w Polsce przed naszymi niesamowitymi kibicami.
- Wierzyła pani przed imprezą, że będziecie na podium?
- Nie zastanawiałyśmy się nad tym. A podczas mistrzostw chciałyśmy wygrać każde kolejne spotkanie. O medalu nie myślałyśmy.
- Tylko jeden zespół stanął wam na drodze i to dwukrotnie. Nie ma metody na Holandię?
- Nie chcę mówić, że to jakaś klątwa czy coś w tym rodzaju. Dzisiaj są od nas po prostu lepsze.
- Najtrudniejszy moment mistrzostw?
- Na pewno smutna sytuacja z żoną trenera Matlaka. Każdy zdał sobie wtedy sprawę, że mimo że cały czas poświęca się siatkówce, to nie zawsze sport jest najważniejszą rzeczą w życiu. Dramat naszego szkoleniowca dodatkowo nas zjednoczył, zmobilizował do jeszcze większej walki na boisku.
- Grałyście bez kilku gwiazd reprezentacji, a mimo to wywalczyłyście brąz. To co będzie, kiedy wrócą nieobecne dziewczyny?
- No to wtedy będzie złoto!
Aleksandra Jagieło
29 lat
klub: Muszynianka (przyjmująca)
wzrost - 180 cm, waga - 68 kg
zasięg w bloku: 291 cm
w ataku: 302 cm
oczy: zielone
zalety: "duch drużyny"
wada: czasem... brak pewności siebie