Jeden z najlepszych polskich siatkarzy wyjaśnił, jak doszło do jego wyjazdu do Kataru. Wlazły był bardzo atakowany, że zamiast odpocząć, skusił się na petrodolary mimo, że od poczatku było wiadomo, że zarobione tam pieniądze przekaże na cele dobroczynne.
- To była kwestia kilku godzin. Było kilka powodów, dla których tam pojechałem. Jednym z nich na pewno była ciekawość, co tam znajdę. Wielu kolegów opowiadało mi, jak tam jest, i chciałem przekonać się na własnej skórze. Z kolei pieniądze zarobione w Katarze przekażę na swoją fundację - mówi w rozmowie z oficjalną stroną klubową PGE Skry Bełchatów.
Zobacz: Stephane Antiga: Kurek zakodował sobie, że jest atakującym [ROZMOWA SUPER EXPRESSU]
Zawodnik podkreśla, że nie rozumie krytyki, jaka go spotkała.
- Nie chciałem tego upubliczniać, ale w naszym kraju zrobiła się nagonka, czego nie rozumiem, bo nie powinno się patrzeć na to, co człowiek robi i czym się zajmuje. To jest każdego prywatna sprawa, bo mamy przecież w państwie demokrację. Ale mówi się trudno. To już się wydarzyło - dodał.