„Super Express”: – Jest pan zadowolony z losowania?
Vital Heynen: – Jak pan nazwał to wydarzenie?
– Losowanie.
– Ja bym raczej powiedział „przydzielenie zespołów do grup”. A zatem, mamy dwie interesujące grupy. W jednej gra mistrz olimpijski, mistrz Europy i wygrywający tu wszystko Amerykanie. W drugiej gospodarz Włochy, Polska i Serbia. Patrzę na to i myślę sobie, że dla nas nie jest tak źle. Serbowie na pewno zagrają teraz z nami inaczej, bardziej agresywnie, z większą intensywnością. Czuję jednak, że przeciwko nim mamy spore szanse. I z nimi gramy pierwszy mecz. Dopiero potem okaże się, co nas czeka. O Włochach jeszcze w ogóle nie myślę.
– Dostaniecie dodatkowy dzień odpoczynku, bo zaczynacie dopiero w czwartek. To lepiej?
– To normalna procedura dla drużyn z pierwszych miejsc w poprzedniej rundzie, które dodatkowo dostają dzień wolnego, jeśli muszą podróżować. Tu akurat, w przeciwieństwie do losowania, terminarz nazwałbym terminarzem. Nie przepadam ogólnie za systemem gry w trzyzespołowych grupach. Wolałbym klasyczny ćwierćfinał, półfinał i finał. Na tym polega moje rozumienie rywalizacji sportowej: grasz mecz i awansujesz lub odpadasz. Ogólnie powiedziałbym że trafiliśmy dobrze w trzeciej rundzie.
– Zespół jest podbudowany awansem i pokonaniem Serbii w ładnym stylu?
– Najważniejsze, że nie mamy kontuzji. Michał Kubiak jest jeszcze trochę blady po chorobie, ale polepsza mu się. Ma kilka dni, żeby nabrać kolorów. W razie czego pożyczymy od dziennikarek róż do policzków.
– Jesteśmy w szóstce, czyli osiągnął pan cel stawiany przez związek.
– Proszę zwrócić uwagę, że po raz pierwszy od dawna w dużej siatkarskiej imprezie Polska w ogóle osiągnęła zakładany cel.