Nasza siatkarka nie ma wątpliwości, że to była dobra lekcja. – Turczynki nam pokazały, do czego my powinnyśmy dążyć – mówi Grajber. – To jest zespół całkiem podobny charakterystyką do nas, tymczasem w elementach defensywnych, czyli przyjęciu i systemie blok-obrona, były dzisiaj dużo dużo lepsze. Robiłyśmy, co mogłyśmy, w jednym secie udało nam się poprawić przyjęcie i lepiej zagrałyśmy zagrywką. Trochę odrzuciłyśmy je od siatki, a wtedy na wysokiej piłce nie były tak skuteczne.
Polkom nie przeszkadzała specjalnie gorąca atmosfera w pełnej tureckiej hali, ale na pewno pomogło to miejscowym. – Spodziewałyśmy się takiej atmosfery w hali, chociaż klimat jest tutaj zupełnie inny niż w Polsce. Ten doping jest innego rodzaju. Ale chodzi o to, że nawet Włoszki w meczu z nami nie grały takiej siatkówki jak Turcja w sobotę. W pierwszym secie był to dla nas kubeł zimnej wody. Później w miarę możliwości adaptowałyśmy się do tego ich grania – stwierdza Grajber.
– Na pewno wiele problemów może też wynikać z utraty sił całej naszej grupy. Dużo z siebie dałyśmy w Łodzi, a tutaj Turczynki wyszły z kopyta i zaczęły grać bardzo szybko i szybko zdobywać punkty takie serie trzeba przerywać, więc robiłyśmy co się dało, by je wytrącić z tego rytmu. Jednak publiczność je poniosła i zagrały niesamowity mecz – kwituje nasza przyjmująca.